Budzisz się do życia o słonecznym poranku, Słyszysz tylko krzątaniny opętańcze odgłosy, Tupot małych ukochanych stópek bosych. Zegar przesuwa wskazówki bez ustanku.
Wieczorową porą słuch jest już inny zgoła, Każdą iskrę ognia oddzielnie w kominku wydaną, Każdą stronicę albumu rodzinnego wertowaną, I ich do wspomnień rozczulających wołań.
Jednak gdy mrużysz już lekko oczy, świat jakby nagle w chwilę oszalał , Noc fonię niespodziewanie wyzwala, Starasz się więc sprawę snu odroczyć.
Zegar nocny z impetem wciąż rusza, Jakby jedynie on głosy swe ciągle mylił, W kącie mrocznym niewinna istota kwili, W sekundzie cicho ulatuje z nas dusza.
Dziękuję, choć "ciekawie" dość mało satysfakcjonuje mnie jako autora, mam nadzieję,że z czasem będzie tylko lepiej. Pragnę się bowiem rozwijać. Pozdrawiam