błądząc we mgle własnego jestestwa gdy własne JA odeszło w niebyt jak ślepiec z otwartymi oczami dotykiem szukam własnej drogi przez krainy wiecznych cieni błagając Erynie o przecięcie nici
(one się śmieją i śpiewają pieśń życia)
w labiryncie lęków i urojeń żywiąc się strachem popijając goryczy kielich wieczności samotność ucieka w samotność gdy pocałunkiem budzi mnie ona metaliczny smak jałowe powietrze krwistego koloru