Gdzie woal mgły przykrywa las, na wzgórzu pod księżycem był kiedyś człowiek i był taki czas, że serca prąd zmienił bieg życia. Kamienne schody, murów chłód, i mgły dywany wkoło, W objęcia wzięły zlęknione dziecko, jak skrzydła tutejszych Aniołów. Czy echa huk, czy serca łopot, Głośniejszy były, dziś nie wiem, Lecz niepokoju w sercu chłopca, i lęku możesz być pewien. I w chwili tej, gdy słońca zwiastun Całował ziemi oblicze, lecz jeszcze noc, przepastna noc, nie chciała przegrać ze świtem tylko niewinne oczy dziecka odkryły coś, co może, zobaczyć sercem na granicy snów, bardzo niewinny chłopiec. Przed dzieckiem stał w czeluści mgieł Przepiękny zamku dziedzic, A serca łomot ustąpił sile szelestu skrzydeł anielskich. Czy był tam Ktoś, czy tylko mrok oszukał wzrok świtaniem...? Lecz pewne jest, że ulotny gość zwiastunem był spotkania. Po chwili dźwięk znajomych kroków I światło w komnat lochu, I ciepły głos, i ramion obręcz. Tylko przyjaciel odnajdzie w mroku.
Dziś piękny zamek stoi jak stał I chłopiec wbiegł jak kiedyś, W sercu rósł ból, bo Aniołowie są, lecz jeden zbyt wcześnie w niebie .
Gdy ludziom rosną skrzydła wielu którzy zostają cierpi,jednak wystarczy dojść do wniosku że oni tam przecież są szczęśliwi i czekają na nas,a wtedy od razu jest lżej,Piękne Madziu,łezka w oczku łaskocze,pozdrawiam.
Dodam tylko, że tytuł nie jest przeze mnie wymyślony, ale pozwoliłam sobie go wykorzystać i nadać mu nowe znaczenie. Wiem, że jego(tytułu) autor mi to wybaczy...
Dziękuję Damianie. Wiersz kończy się smutno, bo jednego z bohaterów tego wiersza nie ma wśród nas( to ten, któremu urosły skrzydła wieczności). Jednak historia nie kończy się smutno, gdyż został jeszcze drugi chłopiec, ten któremu urosły skrzydła nadziei...