Pastorałka
A ta zima taką że miłość jeszcze
Na wiosnę uwięzioną w krach
A traktory jak arki narodów wybranych
Pełne fauny niebieskiej
Zatańczą pogo pod niebiosami
Na szczycie góry Ararat
Palmy więc w kominku
Tańczmy poezji jednej nocy kwiat
Potem Maluśkiemu
O tamtej gwieździe narodzonemu
Ofiarujmy prosty bezchciwością
Serdeczny budzący niechęci
I szyderczej drwiny krach
W uczciwej żyle płynie tyko czerwona krew
Przepełniona niebieską falą
Jak nurt wielkiej rzeki
Z głębi poruszonych oczu
W której nie trzeba iść pod prąd
Żeby dotrzeć w bólach do Źródła
Nic więc nie jest jasne
Jeśli nie dojrzysz w trzasku
Przełamanego opłatka
Rezygnacji nie dopuścisz
Wstań obok popatrz we wczorajsze dni
I rozdaj to zmartwychwstanie
W przestrzenie bębniące
Uśmiechami dotychczas bezzębnych języków
Autor