Menu
Gildia Pióra na Patronite

LETNIA GÓRSKA PRZYGODA

fyrfle

fyrfle

Wyjechaliśmy rano w pół do ósmej spod budynku Urzędu Gminy i dalej jechaliśmy przez Żywiec Pewel Małą i Wielką, Pewelkę, Lachowice, Stryszawę i po godzinie bardzo jazdy bardzo krętymi górskimi drogami przyjechaliśmy do przysiółka Sucha Góra skąd rozpoczęła się nasza wędrówka. Po drodze mijaliśmy kilka ciekawych miejsc jak szlak cisów, bo rzekomo gdzieś po wioskach rosną 300 do 500 letnie cisy, ale potem w internecie nie znalazłem żadnej informacji na ich temat w tym regionie. Były też po drodze łąki, które ponoć wczesną wiosną są tak samo obsypane krokusami jak te w dolinach zakopiańskich. Był kościół w Lachowicach, który pretendował do wpisania na listę światowego dziedzictwa UNESCO, ale tego zaszczytu nie dostąpił. Myślę, że najważniejszym, że ludzie wciąż uczęszczają tam na mszę. Wreszcie w Stryszawie przejechaliśmy obok słynnego muzeum zabawek i gdzieś tam dalej w górach była legendą obrosła enklawa księdza Natanka. Po godzinie podróży wsiadamy z autobusu i najpierw idziemy kilkaset metrów asfaltową drogą, żeby skręcić w prawo do lasu na zboczu góry, gdzie rozpoczyna się dla nas prawdziwa "zabawa" z górami . Szlak nosi imię księdza Karola Wojtyły, bo tutaj odbył ostatnią wędrówkę górską przed wyborem go na Papieża Jana Pawła II. Kiedy dzisiaj świętego obrali na Tron Piotrowy, to gdzieś tam powyżej nas czekał wtedy na Papieża już ksiądz Tischner i po spektakularnym dla Polski Polaków i świata wyborze, miał zanotować tylko, że Karol miał przyjść pogadać, a teraz to będzie mu już trudno. Tischner i Wojtyła często spotykali się w górach i prowadzili długie dysputy o ważnych sprawach Polski, Polaków i całego świata oraz wszej ludzkości. Szlak wita nas zapachem grzybów i samymi grzybami, a więc mijamy kozaki, rydze, gołąbki, prawdziwki i co jest największym zaskoczeniem opieńki, a przecież dopiero jest 22 lipca. Jest ciepło, mokro, wilgotno i co za tym idzie bardzo duszno. Niżej kilkadziesiąt metrów pod nami groźnie huczy wezbrany nurt górskiej rzeki. Podłoże jest bardzo kamieniste i z każdym metrem staje się wilgotniejsze, aż na pewnej wysokości szlak jest już strumykiem, który płynie obijając się o kamienie i przeskakując mozaikę z korzeni drzew.

Po jakiś 15 minutach wspinania zbaczamy nieco w lewo na punkt widokowy z którego świetności zostały tylko resztki, bo zarósł drzewami i jest już tylko "okienko" widokowe, ale jeszcze pewien fragment Beskidów idzie stamtąd zobaczyć i zastanowić się, czy ludzie, którzy tam mieszkają, to sezonowo, czy przez cały rok, bo jak tak, to piękne, ale zarazem ekstremalne to życie i są to ci, którzy naprawdę cenią sobie samotność i obcowanie z czystą i oczywiście dziką naturą. Po dalszych może 20 minutach forsownego marszu pod górę zaczynamy rozumieć czemu Karol Wojtyła dostąpił zaszczytu szczytu jakim jest Stolica Piotrowa. Po tak trudnym wysiłku i stałym obcowaniu z górami, to stąd miał bliżej do Niebios , i na pewno rozumiał się z Bogiem bardziej niż inni, więc nie dziwi, że został powołany i stanął na szczycie państwa Boga. Kto inny lepiej mógł pokierować tak ekstremalnie skomplikowanym organizmem państwowym i religijnym, i jednocześnie nie zawrócić ze szlaku? Ano tylko Karol Wojtyła. A tymczasem mimo trudności we wspinaczce udaje nam się dostrzec takie cudności, jak te na sztorc stojące szyszki na gałęziach niektórych tutejszych drzew iglastych. Kolejne kilkaset kroków wspinaczki po kamieniach, uklepanym żwirze, korzeniach drzew i wodzie i po kilku minutach jest polana i przerwa w dominacji iglastych drzew, a to oznacza możliwość kilku łyków wody, wzmocnienie się bananem i pokrzepienie niesamowitym widokiem roztaczającym się po prawej stronie szlaku , a więc zbocza i grzbiety górskie w bujnej zielonej fryzurze z iglastych drzew.

Kolejne spojrzenie na zielone góry ze szlaku i na błękit nieba nad tą zielenią, który zdecydowanie i agresywnie zaczyna być naruszany przez zagony chmur. Prognozy pogody na ten dzień były bardzo sprzeczne, choć jak dobrze pogrzebać w pamięci, to Górale zawsze twierdzili, że pogoda w górach nigdy nie jest pewną i w każdym momencie słoneczny dzionek może zmienić się w tumult ulewy błyskającej ogniem piorunów.
Trudy marszu pod górę są wielkie, ale to nie powód, aby nie zobaczyć momentów szczególnie pięknych i bardzo cieszących na szlaku, a więc choćby nakarmić oczy i ducha kolonią kwitnących niezapominajek i niesamowitą zielenią roślin im asystującym. Potem znowu krok po kroku po kamieniach w górę, pomiędzy którymi płyną strugi wody, pozostałości po kilkudniowych ulewach w górach, ale cieszy ten szpaler zieleni, który cały czas nam towarzyszy i zachęca do wysiłku jak kibice cyklistów na wielkich tourach - podczas etapów górskich.

Z każdym metrem podejście staje się coraz bardziej mokre i coraz bardziej śliskie, i trzeba bardzo się koncentrować, uważnie stawiać stopy, bo grunt jest niestabilny i można upaść, skręcić kostkę, zwinąć staw, złamać kończynę, bądź boleśnie potłuc się. Wysiłek jest więc nie tylko fizyczny. Pod górę w słońcu, w kamieniach i w coraz większej wodzie oraz w duchocie i spiekocie, ale i nie bajkowej, lecz rzeczywistej zieleni Beskidów. Im wyżej, tym wody bardziej przybywa, a szlak, to już rwący potok, więc trzeba więcej sił i uwagę trzeba wyostrzyć do granic, żeby iść dalej i by zwyczajnie nie utracić zdrowia. Idąc oglądamy się za siebie i podziwiamy szlak , który jest rwącym potokiem, a jego wody są coraz ciemniejsze, bo zgarniają ze sobą piach, żwir i drobne kamienie oraz ściółkę leśną. Z każdym krokiem robi się ekstremalniej, ale póki co duch w nas nie gaśnie, a cieszą wspólne chwile niedzielnego jednak wypoczynku. Oczywiście też cały czas rozglądamy się co dzieje poza szlakiem, a tam momentami działo się przepięknie, a wiec z naszej prawej strony przez drzewa oglądaliśmy cudność panoram górskich - tutaj konkluzja, że taki rajd wymusza tempo marszu dlatego prawdziwie szczęśliwi są ci, którzy wybierają się tylko na jeden szczyt dziennie, czy jeden jakiś punkt geograficzny i mogą sobie iść tempem spacerowym, mając czas na podziwianie panoram, czy fauny i flory po drodze.

Kolejne zdobyte metry pod górę i następny widok pełen zieleni, błękitu powietrza , przestrzeni, która jest pięknem, w którą dopasowują się osiedla ludzkie i z daleka widok jest piękny, a dopiero gdy się wejdzie pod dachy domostw, posłucha melodii ust ludzkich, to zaczyna być diablo, czyścowowo i tak bardzo bardzo zbyt rzadko serdecznie. Najbliższa przestrzeń przy szlaku też pozwala nacieszyć się kolorowością natury, a więc co kilka kroków zmieniają się konstelacje kształtów flory i jej barw, zaś razem całość stanowi żywy efekt zauroczenia w wędrującym człowieku. Wreszcie wychodzimy na wypłaszczenie, które wita nas kolorowym jagodziwiem - to Hala Kucałowa . Przed nami zielona otwarta przestrzeń, na której zaznaczone są jasne wstęgi krzyżujących się szlaków turystycznych . Stoimy na rozdrożu szlaków na Hali Kucałowej i podziwiamy niesamowicie przepiękne panoramy gór, dolin, przełęczy i wkomponowanych w nie osiedli ludzkich. Z prawej strony jest Beskid Makowski , a na pierwszym planie hektary jagodowej tundry. Chwilę później obracamy się za siebie, a tam malowniczość i monumentalność Beskidu Podhalańskiego, nad którym górują już samiuśkie Tatry, może nie najlepiej widoczne, ale jednak widoczne i sprawiające wrażenie tajemniczych olbrzymów czuwających od południa nad bezpieczeństwem i polskością Polski i Polaków. Długo sycimy się widokiem przewspaniałej przestrzeni ukoronowanej szczytami Tatr, że ludzie zaczynają marzyć. Wielu chciałoby tutaj już zostać, mieć helikopter i raz w tygodniu lecieć nim tylko po jedzenie, a poza tym być tutaj tylko sam na sam z naturą i poza ludźmi, co daje pojęcie jakim jednak jest robalem codzienne życie człowieka.

Odwracamy głowy w końcu od Tatr wiedzeni głosem przewodnika jak owce słuchają dobrego pasterza, a przewodnik każe nam spojrzeć w lewo, czyli prawie skąd przyszliśmy, a tam góruje szczyt Okrąglicy , który jest kolejnym celem naszego marszu, bo tam znajduje się kaplica MB Opiekunki Turystów, więc wykorzystamy szansę na jej obejrzenie, na wysłuchanie opowieści o jej historii oraz przede wszystkim na modlitwę za zmarłych w górach i za nas dzisiaj wędrujących . Po kilkunastu minutach marszu wchodzimy na Okrąglicę i siadamy w kaplicy słuchając jak przewodnik snuje opowieść o początkach kaplicy w czasach PRL i o tym jak pilnowano jej przed wyburzeniem, gdy władze w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku postanowiły obok wybudować maszt radiowo telewizyjny oraz innych ciekawych anegdot jeszcze słuchamy. W kaplicy jest wiele tabliczek poświęconych ludziom tragicznie zmarłym w górach całego świata i są płaskorzeźby wykonane przez miejscowych artystów upamiętniające istotne wydarzenia z życia gór, czy upamiętniające ważne grupy ludzi związanych z tą kaplicą i górami. Z Okrąglicy schodzimy na Halę Krupową i najważniejsze jest to, że nie ma na niej żadnego schroniska PTTK, a jest wielka łąka porośnięta trawami, dziurawcem, malinami, na której to łące przewodnik zarządza przerwę w wędrówce na posiłek.

Koniec części 1

297 745 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    27 July 2018, 20:20

    Ono jest, ale nie na tej hali o czym jest w drugiej części.

  • 27 July 2018, 10:41

    A co się stało ze Schroniskiem PTTK na Hali Krupowej?
    W zeszym roku jeszcze tam było i gościło turystów.
    Można było w przerwie wędrówki usiąść przy stole , wypić kawę i zjeść szarlotkę na gorąco

  • 27 July 2018, 10:17

    Bożka - lubię Cię za tą pyskatość:)))

  • 27 July 2018, 10:04

    Gópia jesteś

  • 27 July 2018, 09:26

    Ja nie muszę się na wszystkim znać, wiem tylko .że gronkowca nalewką nie zalejesz, choćby był złocisty

  • 27 July 2018, 09:13

    A jednak idioci.
    Nie ma tego jak sie nie znasz to nie gadaj
    Mirek myślałam że nasz rozum

  • fyrfle

    27 July 2018, 07:11

    Cóż, najważniejsze, że czytacie...Pozdrawiam serdecznie.

  • 27 July 2018, 07:05

    Bożenka nie zakłócaj Mirkowi czasu urlopu i wypoczynku.
    Kup ziele w Herbapolu .Niewielka cena- tylko 15.99

  • 27 July 2018, 06:38

    Mirek potrzebuje ziela krwisciagu z korzeniem . Możesz go w okolicy poszukać. Wysoka trawa z czerwonymi zakonczeniami w postaci paleczki sprawdz potrzebuje na nalewke na gronkowca.