Wiele razy zgubiło mnie uciekanie przed życiem, choć czasem tylko to wydawało się być dla mnie jakimś wyjściem. Raz prawie zupełnie uciekłam na drugą stronę, i choć już wcześniej byłam blisko niej kilka razy, to nigdy na tyle blisko co wtedy. Zostałam po tej stronie dzięki maszynom żyjącym przez chwilę za mnie i sześciu kroplówkom kapiącym wprost do moich żył. Kap, kap, kap, kap, kap, kap.... Wtedy strasznie się bałam. Śmierci. Wtedy coś do mnie dotarło, co próbowało dotrzeć kawał czasu wcześniej.