Menu
Gildia Pióra na Patronite

Miłość XXI wieku

Cassie_Nallie

W dzisiejszych czasach miłość można spotkać wszędzie. W parku, w sklepie, na basenie czy w internecie. Gdy pojawił się internet wraz z nim powstały również różne portale społecznościowe tj. nasza klasa czy facebook, który obecnie jest najpopularniejszy. Są tez różne inne portale, na których mamy możliwość poznać ludzi, a nawet spotkać miłość. Mam na myśli między innymi coś jak 6obcy.pl czy też inne portale do anonimowych rozmów. W tym co tutaj właśnie piszę przedstawię Wam historię właśnie takiej miłości.

Pewnego czwartkowego wieczora dziewczyna z nudów otworzyła stronę internetową, którą kilka dni wcześniej pokazała jej najlepsza przyjaciółka. I tak zaczęła pisać z nieznajomymi, na początku nie pisała z nikim ciekawym do czasu gdy trafiła na Macieja z Poznania. Zapytał ją o wiek odpowiedziała, że 16, a on jej na to 21. Uznał, że to może być problem dla niej, ale jej to w niczym nie przeszkadzało. Początkowo rozmawiali na ogólne tematy – zainteresowania, gusta muzyczne, sport, zajęcia, charakter itd. Okazało się, że są bardzo do siebie podobni chodź na to nie wskazywało. On uczuciowy i wrażliwy chłopak, który wyraża siebie śpiewając piosenki o swoim życiu. Interesuje się różnymi dziedzinami sportu a także sztuką walki, która kiedyś uprawiał. Muzyka rock /metal i rap reszta to według niego to nie muzyka. Ona nieśmiała, wrażliwa, szara myszka trzymająca się z boku, trochę zajmująca się pisaniem. Stara się jednak otwierać na ludzi, trenuje tzw. szermierkę oraz samoobronę, tak jak on słucha rocku/metalu, bez tego nie może żyć. On studiuje politechnikę (tak bynajmniej napisał na początku). Ona jest w ostatniej klasie gimnazjum. Dalej rozmawiali jeszcze o różnego rodzaju filmach, koncertach itd. Rozmowa trwała dobre trzy może cztery godziny. W końcu poprosił ją o numer gadu-gadu. Ona trochę zaskoczona po chwili rozważań podała mu go. Stwierdziła „Czemu nie?” Po chwili napisał do niej ze swojego konta gg, wyraźnie zadowolony, że podała numer. Cieszył się, że w końcu poznał osobę, z którą może porozmawiać o wszystkim. Zapytał przy okazji czy była zaskoczona, że poprosił o inny kontakt. Nie ukrywała, że była. Tematów do rozmów było dużo, ale nie sądziła, że w ogóle poprosi. Tak naprawdę w ogóle nie przyszło jej na myśl, że będą dobrze się dogadywać w końcu pomiędzy mini 5 lat różnicy, a jednak...
Pokazał jej swoją piosenkę. Słuchała jej chyba z dziesięć razy i nie mogła przestać. Mimo iż nie przepadała za rapem piosenka była świetna, a on był zaskoczony, że się spodobała. Rozmawiali o jego planach wydania małej płytki tak 8 może 10 utworów, była tym wszystkim podekscytowana i już nie mogła się doczekać kiedy tylko kupi jego płytę. Pisali też o poezji, oboje pisali wiersze i wysyłali je sobie nawzajem. Później zaczęły się flirty, razem zaczęli się cieszyć, że rozumieją się wzajemnie, że najważniejsze jest to co w środku i w końcu pożegnali się. Życzyli sobie wzajemnie dobrej nocy i poszli, chociaż ona długo męczyła się z zaśnięciem. Później okazało się, że on również.
Następnego dnia gdy tylko się obudziła wróciły do niej wspomnienia z ubiegłej nocy. Dalej ciężko było jej uwierzyć, że to prawda, ale mimo to wtedy była najszczęśliwsza na świecie. Nie mogła się doczekać następnej rozmowy z nim.
Nie trwało to długo bo już zaczęli rozmawiać w samo południe. Ona pokazała mu jak wygląda, on pokazał jej. Znów zaczęły się flirty. Mówili tez o swoich planach na wieczór, ale od tamtej chwili stało się jasne, że każdy wieczór mieli spędzać pisząc ze sobą. Za każdym razem ich rozmowy stawały się coraz śmielsze, coraz więcej flirtu. Oboje uważali, ze ta znajomość jest niesamowita. Zaczęli nawet mówić do siebie zdrobniale. Również zaczęli mówić, że są ważni dla siebie wzajemnie. Robiło się coraz bardziej słodko i przyjemnie. Aż do jednego czwartkowego popołudnia gdy zaczął zachowywać się dziwnie i przyznał się, że z tymi studiami ją oszukał. Skłamał, bo obawiał się, że nie będzie chciała z nim pisać. A tak naprawdę to się pomylił bo co to ma do rzeczy, że jest bezrobotny. Dla niej to było bez znaczenia, ale to że skłamał zabolało ją. Chciała to przemyśleć poprosiła go o trochę czasu. Niby wydaje się, ze to nic takiego, ale skłamał. Cały następny dzień myślała o tym co zrobić. On tylko wysłał jej wiadomość „Mam nadzieję, że będziesz wieczorem”. Mimo iż długo o tym myślała nie wiedziała tak naprawdę co zrobić. Miała dwa wyjścia, albo spróbować dalej lub zniknąć. Wieczorem przed ich „rozmową” postanowiła jeszcze wyjść na spacer i pomyśleć na świeżym powietrzu. Było wtedy już dość ciemno gwiazdy pojawiły się na niebie. Gdy tylko zobaczyła największą, najjaśniejszą gwiazdę od razu przypomniały się jej jego słowa „ Ta duża, największa gwiazda jest nasza”. Przez cały swój spacer myślała o Nim i potykała się o własne nogi. Dalej nie pewna co zrobić wróciła do domu i włączyła komputer. Okazało się, że on już na nią czeka. Gdy zmieniła status na „dostępny” od razu przyszła wiadomość od niego. Na początku nie rozmawiali o tym co się stało, lecz on sam napisał, że źle się z tym wszystkim czuje. Również napisał, że czuje coś do niej i wcześniej też tak było. W końcu ona podjęła decyzję, postanowiła spróbować dalej. Bardzo ucieszył się z tego powodu, lecz ta chwila nie trwała długo. Następnego wieczora rozmawiali o wszystkim, on jej podziękował, że dała mu szansę, a ona powiedziała, że się stara. On nie chciał żeby się starała, chciał tylko by było jak przedtem. Zgodziła się, lecz on zaczął brnąć dalej. „Czy nam by kiedyś wyszło?” Zapytał w końcu, ale żadne z nich nie znało odpowiedzi na to pytanie. Zrobiło się smutno. Nie wiedzieli o czym pisać, zastanawiali się tylko co zrobić. Nie mieli, żadnego dobrego pomysłu by wyjść szczęśliwie z tej sytuacji co tylko zrobią i tak będzie boleć. Największym problemem okazała się odległość. Ona mieszka w Gdańsku on w Poznaniu. Kilka set kilometrów. Jej do głowy przyszły dwa rozwiązania, mianowicie zostać i zobaczyć jak to wszystko się potoczy albo zniknąć. Przedstawiła mu te propozycje. On wybrał zniknięcie, ona tego nie chciała, ale on był pewien, że to najlepszy pomysł lepiej teraz niż później. Ona była na nie, płakała bo nie chciała się z nim rozstawać, ale nie było innego wyjścia. Zgodziła się. Napisali sobie słowa pożegnania. Po kilku minutach nie wytrzymała i napisała do niego, że powinna była walczyć, ale to i tak nic nie zmieni bo jego już nie ma... Nie minęło pół minuty, a on się już odezwał. Napisał, że przeprasza bo zrobił to pod wpływem emocji oraz jedno magiczne zdanie „Dajmy sobie szansę”. Dali ją sobie. I znów byli szczęśliwi. Pisali sobie czułe słówka. Planowali wspólne wakacje. Pisał jej, że dużo do niej czuje. Ona pisała to samo. W pewnej chwili zapytał:
- A można to nazwać tak, że mnie kochasz?
- Myślę, że tak.
Tak właśnie zaczęła się ich niby miłość. Co dziennie pisali sobie miłe i czułe słówka, ale już po tygodniu coś zaczęło się psuć. Mianowicie pewnego środowego wieczora pisali jacy są szczęśliwi i rozmawiali o planach na następny dzień. Okazało się, że on ma się spotkać z jakąś swoją koleżanką. To ona mogła jeszcze zrozumieć, ale on napisał jej, że ona (jego koleżanka) może chcieć od niego coś więcej. Ona niby najważniejsza osoba dla niego nie wytrzymała, i napisała „ A czy tego chcesz? Coś więcej?” Jego odpowiedź „Nie wiem”. To ją zabolało, niby pisze, że ją kocha itd. A nie wie czy chce coś od tamtej. To był cios po niżej pasa. Postanowiła zachować się jak należy i kazała mu podjąć decyzję, więcej tego wieczoru już nie pisali. Ona nie była w stanie.
Następny dzień minął jej okropnie, czuła się źle z tym wszystkim. Bolało ją to, że on tak postępuje, chociaż nie powinno, ponieważ kilka dni wcześniej chciała się upewnić czy oni faktycznie są razem. Zapytała go o to, a on jej na to że nie, bo wolał by sprawdzić to wszystko na żywo. W takim razie po co pisał jej, że ją kocha? Po co?
Gdy nadszedł wieczór odpaliła komputer i włączyła komunikator. On jak zwykle już tam był. Od razu chciała go zapytać jaką podjął decyzję, ale było by to nie sprawiedliwe, bo nie są razem.
Na początku jak zawsze pisali „Jak Ci minął dzień?” itd. On napisał, że w porządku, ona nie wytrzymała i napisała „Jak spotkanie?”, a on jej na to „Było miło i w ogóle, nic specjalnego” i po chwili napisał jej, że cały czas o nim myśli bo to było miłe spotkanie.
Ona nie mogła tego znieść było jej strasznie smutno i nie wiedziała co robić dalej. Kazał jej coś pisać bo zagroził, że sobie pójdzie. Ona jednak nadal nie wiedziała co i to był błąd, bo on zaczął zadawać trudne pytania, a reszta rozmowy nie przyniosła niczego innego tylko ból.
- Kim dla Ciebie jestem? - napisał.
- Sama nie wiem. - odpowiedziała.
-Czyli kolega z internetu?
- Nie, kolega to za mało.
- Przyjaciel z internetu?
- Nie.
- A kto?
- Coś więcej niż przyjaciel.
- Czyli?
- Sama nie wiem.
- :(
Jesteś chłopakiem, do którego coś czuję...
- Ale jak można coś czuć bez spotkania?
- Nie wiem to wszystko jest dziwne,ale chciałeś wiedzieć to wiesz...
(…)
- A ja kim dla Ciebie jestem? - zapytała nie wiedząc jak dalej to wszystko się potoczy.
- Czuję coś do Ciebie, jesteś kimś wyjątkowym. - jego odpowiedź.
Znów problem, bo nie wiedzieli co z tym zrobić. Oczywiście oboje chcieli pomyśleć co dalej, niż zniknąć wzajemnie ze swego życia. Jedynym problemem była odległość. Postanowił, że zostaną tylko znajomymi, ona nie miała nic do gadania. Z ciężkim bólem zgodziła się.
Minęły dopiero trzy dni, a jej nadal jest ciężko się z tym pogodzić. Cały czas szuka rozwiązania mimo iż wie, że nic z tego nie będzie. Pisała nawet z nim raz jako kumple, ale było trochę dziwnie. Od dwóch dni nie ma od niego żadnej wiadomości. Jest jej ciężko, ale nic z tym nie zrobi...

Jest to historia mojej przyjaciółki. Pozwoliła mi napisać to wszystko wykorzystując też rozmowy z komunikatora. Chciałam Wam pokazać, że miłość na odległość nie ma sensu, chociaż pewnie dla Nich istnieje sposób, który by ich kosztował trochę cierpliwości i zaufania do siebie, ale niestety już chyba nic nie da się zrobić... Jeśli macie jakieś rady to chętnie je przejrzymy.

2322 wyświetlenia
11 tekstów
9 obserwujących
  • ulubiienica

    9 April 2013, 22:53

    Miłość na odległość...heh już teraz też wiem coś o tym... 'przeżywałam' taką Miłość przez 2 lata..aż wszystko się skończyło... i dla mnie nie ma sensu.Ale są też tacy, dla których taka Miłość jednak ma sens :)