Ten moment, kiedy staneli oboje w korytarzu, nie widzieli siebie nawzajem, było ciemno i jedyne co było w pobliżu to znajomi w pokoju obok. Było cicho, Ona była zmęczona i ledwo stała o własnych siłach, On pewny siebie stał na przeciw Niej i lekko obejmując w pasie przysunął do siebie. Drugą ręką złapał Ją pod brodę tak aby móc szepnąć do ucha troskliwe "nie zasypiaj", po czym w mroku odnaleźć Jej usta i delkatnie zapieczętować ciepłym pocałunkiem. Nawet nie zauważyli kiedy ten delikatny caus zmienił się w przepełniony uczuciami i głęboki pocałunek. I tak trwali, najdłużej jak tylko mogli sobie na to pozwolić, dopóki znajomy głos zza drzwi nie wyrwał ich z magicznego transu uczuć.
No, Panienko... dlaczego to jest takie krótkie? Zdaje sobie sprawę z tego, że to był moment, ale spokojnie mogłaś napisać coś więcej. Obiecasz mi, że następnym razem będzie inaczej? :)