Menu
Gildia Pióra na Patronite

Uwolnij skrzydła

joaneczka

joaneczka

Tak naprawdę był jej obcy, nie potrafiła zapamiętać Jego głosu,Jego twarzy. Wiedziała tylko jedno, że jest i jest nierozerwalną częścią jej życia. Myśl, iż mogłaby go utracić sprawiała, że napływały do jej serca lawiny spazmatycznego bólu. Nie wiedziała czy mogłaby go pokochać, czy to tylko przywiązanie, drżała na myśl o spotkaniu z Nim, nie mogła być pewna i nigdy nie zaznała pewności z Jego strony. Dziś był, a jutro mógł odpłynąć wraz z falą. Czyny- nie słowa świadczyć miały o jego uczuciach..

- Cóż.. chyba się nie spodziewasz, że on Ci zacznie nie wiadomo co przysięgać??
Padło najsłodsze z pytań, serce utknęło między żebrami, a powietrze poczęło znikać z płuc.
- Masz rację, nie mogę się niczego spodziewać, muszę w końcu otworzyć oczy i spojrzeć jak prawda oślepi mnie swym blaskiem.
Odwróciła się do niej plecami i łza spłynęła po jej policzku, najcięższa z lśniących kropel okazała się najcięższym z kamieni, które nosiła w swym sercu.
- Ale na tę jedną noc Anabello, na tę jedną noc zapomnę o prawdzie, pozwolę mym skrzydłom się rozprostować, pozwolę im polecieć nad oceanem, by poczuły jak cudowna jest bryza..Jak lekko można unosić się nad ziemią..Nigdy wcześniej nie pozwoliłam sobie na to Anabello, czytałam o tym.."kiedy go widzisz wszystko się zmienia . . już niee grawitacja trzyma Cie na ziemi , tylko On . .nic innego się niee liczy to dla niego zrobisz wszystko będziesz jaką zechce.". Chcę to poczuć, rozetnij więzy, chcę polecieć!
Wzięła nóż, a sznury opadły..
- Jozel, obyś w końcu dotarła do punktu w swoim życiu który obrałaś za cel..
Wyszeptała jej Anabella
- Leć! Leć do Niego!
Przed nią rozciągał się klif, spojrzała przed siebie i zaczęła biec. Początkowo niepewnie z chwilą jednak nabrała odwagi i wzbiła się w górę, była taka piękna, pełna światła i wielkiej nadzieii, zgubnej nadzieii..miała przed oczyma cel, któż stanąłby na jej drodze, którz odważy się powstrzymać istotę tak przepełnioną miłością??
- Ujrzy swą ukochaną czy też dziwactwo, które należy zabić?! Jak mogłaś ją puścić Anabello?!
Odezwała się Eonil pełna żalu.
- Zobaczy to co będzie chciał ujrzeć!
- Wysłałaś ją na śmierć!
- Pozwoliłam jej żyć Eonil, powoliłam jej żyć..
- Lecę po nią! Zawrócę ją!
- Straże! Straże! Zabierzcie ją! Nigdzie nie polecisz Eonil.
- Anabello! Jeżeli ona umrze nie wybaczę Ci nigdy! Nigdy! Słyszysz!! Puśćcie mnie!
Krzyki znikały wraz z strażnikami i Eonil. Anabella była nie wzruszona, trwała wpatrując się w horyzont.

13 919 wyświetleń
225 tekstów
2 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!