Menu
Gildia Pióra na Patronite

Kropka

Hisayashi

Hisayashi

Nasze życie zamyka się w kilku zadziwiających znakach, które zawierają ukryte informacje, w jednakowy sposób czytelne dla wszystkich. Zwykła kropka jest komunikatem zwiastującym koniec. W określonych okolicznościach znaczyć może znacznie więcej, szczególnie, gdy staje się tajemnym znakiem dla dwojga ludzi. Przekonałem się o tym, gdy poznałem historię mojego przyjaciela, którego nigdy nie podejrzewałem o zdolność do sentymentalnych zachowań. Dlatego tak bardzo zadziwiło mnie to, co mi opowiedział.

Szedł w księżycową noc na koncert jego ulubionej kapeli. To Piotrek – „Czarny” – swój pseudonim zawdzięczał ciemnym włosom i gęstym brwiom, one z kolei kłóciły się z jasną karnacją i błękitnymi oczyma. Był szczupły i dość niski jak na siedemnastolatka. Uwielbiał przebywać ze znajomymi, dlatego tak bardzo cieszył się na tą imprezę. Wiedział, że przyjaciele mają zamiar go z kimś poznać. Nie wiedział jednak cóż tak naprawdę go czeka. Nie przypuszczał nawet, że właśnie idzie na spotkanie z kobietą swoich marzeń, z którą będzie chciał spędzić całe swoje życie. No… Może chociaż połowę. Człowiek w końcu nie jest przystosowany do monogamii.
Wszedł do zadymionego lokalu, w którym czekali już wszyscy jego koledzy. Usiadł koło swojego najlepszego kumpla i zamówił piwo.
-Cześć wam. – rzucił.
-Nareszcie jesteś! Spóźniłeś się! Jak zwykle… - mówili.
-No tak, tak. Sorry. No wiecie… Autobusy. – tłumaczył się.
-Wiemy, wiemy. Chłopacy dajcie mu spokój.
-Lepiej powiedzcie co u was? – zapytał.
Tak rozmawiali, przekomarzali i śmiali się przez dobrą godzinę, gdy Czarny spostrzegł grupkę dziewczyn wchodzącą do środka.
- Hej, patrzcie! – powiedział z entuzjazmem.
-Ooo. Oto i nasi goście!
„Jak to… Goście?” – pomyślał Piotrek. W tej grupce dziewczyn jedna szczególnie zwróciła jego uwagę. Patrzył na nią jak zahipnotyzowany. Była drobna, śliczna i stanowiła przysłowiową „kropkę nad i” marzeń każdego faceta w jego wieku.
-Czarny! Co tak siedzisz? Chodź przedstawię Cię! – powiedział Maciej.
-Już… Już idę. – Piotrek był trochę skołowany.
Poznał Asię, Sonię, Alicję, Paulinę i … Zuzannę. „Zuzanna” - z lubością wymawiał jej podwójne „n” w myślach. Do tego stopnia, że wiedział, jak owo „n” smakuje.
-Cześć – powiedziała i pocałowała go w policzek na przywitanie. Krew uderzyła mu do głowy. Poczuł szybsze bicie serca. Miał kłopot ze złapaniem oddechu. Już wiedział, że to będzie udany wieczór.
Wieczór upłynął we wspaniałej atmosferze. Jednak wszystko co dobre musi się kiedyś skończyć. I ta noc miała swój koniec. Gdy doszło do pożegnania miliony myśli biły się w głowie Piotrka. Zuza zresztą też była nieco zdezorientowana.
-No … To trzymaj się. – powiedziała.
-No tak, tak… Już musisz iść… Szkoda. – powiedział wyraźnie zasmucony.
-To może… Wymienimy się numerami i się jeszcze się spotkamy? – zapytała.
Czarnemu oczy rozszerzyły się ze zdumienia. „Że też na to nie wpadłem… Eh!” – mówił do siebie.
-Tak! To świetny pomysł. – powiedział z szerokim uśmiechem na ustach. Niespodziewanie ich usta spotkały się. Nie wiedział, że zapamięta to do końca życia.
Gdy wrócił do domu nie mógł zasnąć. Wziął do ręki komórkę. 15 minut zastanawiał się, co jej napisać, by nie wyjść na chorego psychicznie. Wysłał jej… Kropkę. Tak, zwykłą kropkę. Chciał tylko sprawić, by pomyślała o nim przed snem lub z samego rana, jak tylko się obudzi. Chciał by wiedziała, że o niej myśli. Chciał by i ona myślała o nim. Zasnął.
Jak tylko się obudził spojrzał na telefon. Nic. Był trochę zaniepokojony. Zajął się sobą. Po godzinie dostał smsa. „O 15 w Browarze” (bez kropki). Zdziwił się formą tej krótkiej wiadomości. „Będę” odpisał i również nie postawił kropki, jakby w obawie, że jeden dotyk klawiatury zakończy to, co dopiero się rozpoczyna.
Gdy się spotkali poszli na spacer do parku. Ona koniecznie chciała z nim o czymś porozmawiać.
-Muszę Ci coś wyznać… - zaczęła.
-Nie kończ… - poprosił zasmucony.
-Oh, to nie to co myślisz! – szybko odpowiedziała. – Chciałam tylko zapytać… Jak się wczoraj bawiłeś? – nie mogła przecież zapytać, czy tak jak ona… Czy coś poczuł podczas tego pocałunku…
-Wspaniale. – odpowiedział. „Muszę coś zrobić!”
-A powiedz mi… A co chodziło z tym nocnym smsem? Zaintrygowałeś mnie, muszę przyznać. – rzekła z wyraźną ciekawością.
-Cóż… Ja… - „Teraz jest ten moment, muszę jej wszystko wyznać!” pomyślał – Ja… Chciałem byś wiedziała, że myślę o Tobie… I chciałem byś też, choć na chwilę, pomyślała o mnie. – powiedział czerwieniąc się.
-Oh! Ja… Myślałam o Tobie całą noc. – wyznała.
-Na… Naprawdę? – powiedział uszczęśliwiony.
Tak zaczęła się ich miłosna historia pełna szczęśliwych dni. Ktoś pewnie stwierdzi, że była ona banalna, jak setki podobnych. Spędzali ze sobą mnóstwo czasu. Chodzili razem na spacery, do kina, teatru, spotykali się ze wspólnymi przyjaciółmi… Byli nierozłączni. Od czasu gdy zostali parą, on nie spojrzał na żadną inną, ona oczarowana jego charakterem chciała być z nim już do końca. Gdy nie mogli ze sobą rozmawiać, wysyłali do siebie smsy, które zamiast treści zawierały tylko jedną, małą kropeczkę, znak pamięci i tęsknoty.
Jednak nic, co piękne nie może trwać wiecznie. Tak było i w tym przypadku. Czarny był wojskowym. Miał pod sobą jednostkę. Jako przykładny dowódca nie mógł pozwolić by w jego drużynie dochodziło do przykrych incydentów. Zdecydował się wyrzucić ze swojego oddziału kaprala, który prowadził zajęcia z plutonem pod wpływem alkoholu. Na zemstę nie trzeba było długo czekać. Po około tygodniu od tego wydarzenia było słychać dziwne plotki. Ponoć Czarny na jakiejś imprezie miałby uganiać się za dziewczyną swojego najlepszego przyjaciela. Plotki te dotarły i do Zuzanny.
-To koniec. – powiedziała mu bez ogródek.
-Ale to kłamstwo! Dlaczego mi nie wierzysz?! Dlaczego wierzysz jemu?! – krzyczał.
-Bo to mój najlepszy przyjaciel. – mówiła.
-I myślisz, że to prawda, że umówiłbym się z dziewczyną mojego najlepszego kumpla?! No coś Ty, Zuzka! Nie znasz mnie? – nie mógł uwierzyć, ze słowo kolegi jest ważniejsze od słowa, tego, który ją kochał.
-Najwyraźniej tak właśnie jest. Nie znam Cię. Żałuję każdej chwili spędzonej z Tobą… Zniszczyłeś mi życie. Zniszczyłeś mnie! Dobrze się bawiłeś? Mam nadzieję, że tak. Już nigdy Ci nie zaufam. Nie chcę Cię znać. Jak mogłam pokochać człowieka, który tak mnie zranił… - płakała. Każde jej słowo było jak nóż przecinający jego serce, duszę… Nie sądził, że można doświadczyć takiego bólu. Chciał ją przytulić. Było to jednak niemożliwe. Jego życie kompletnie się zmieniło, nie myślał o niczym innym tylko o zaistniałej sytuacji. Miał problemy w szkole, które były wynikiem nieprzespanych nocy i godzin spędzonych nad przemyśleniami dotyczących sensu życia. Zabiła go. Zabiła go i jego uczucie. Wiedział, że już nigdy nie będzie tak samo. Nie mógł się pogodzić, że to już koniec. Jego pierwsza miłość minęła. Miał wrażenie, że to była pierwsza i zarazem ostatnia jego miłość. Jak można znowu do tego stopnia podarować siebie? Ale z drugiej strony, jak żyć bez miłości? Przecież słowa „miłość” czy „kocham” są synonimami słowa „jestem”. Bez miłości nie wie się, kim się jest, jak się nazywa.
Czarny wiedział o tym. Postanowił walczyć. O nią. O siebie. O nich. Wiedział, że jeśli on nic nie zrobi, wszystko co było dla niego ważne, stanie się niczym. Systematycznie, przez pięć lat wysyłał jej każdej soboty wiadomość, w której znajdował się tajemniczy punkcik, kropka. Wierzył, że tym razem stanie się ona symbolem szczęśliwego końca. Ale to już jest inna historia, która cały czas się toczy. Trzymajmy za nich kciuki. Prawdziwą miłość znaleźć jest trudno.

4990 wyświetleń
25 tekstów
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!