Menu
Gildia Pióra na Patronite

OPOWIADANIE DLA TERAPEUTKI CZ.1

fyrfle

fyrfle

Siostra Ilona zauważyła jak schodził po schodach i niejako z automatu odwróciła się w lewo. Przez okno dyżurki spojrzała na parking pośród strzelistych, prawie stuletnich sosen. Tam ze srebrnego Citroena C - 5 w wersji sedan wysiadała wysoka i kształtna szatynka w rozmiarze 38 i biuście, jakby to określiła Małgorzata Musierowicz - wybitnym. Mówił, że jest od niego 2 lata starsza, a tymczasem wyglądała z tej odległości jak gdyby miała co najwyżej Chrystusowe 30 - 33 lata. Czarne adidasy, czarne obcisłe dżinsy, czarny cieniutki golf i czarna marynarka sprawiały, że z jej perspektywy była seksbombą. I jeszcze te ciemne długie prawie do pośladków włosy! Ogólnie celebrytka lub pewna siebie kobieta biznesu, a nie jak mówił kucharka w poprawczaku.

Kiedy ją zobaczył, to od razu zaczął biec do niej. Cieszył się aż do wzruszenia, że zrobiła mu taką niespodziankę i przyjechała do niego.
- Kocham cię! - prawie ze łzami w oczach powiedział i objął ją mocnym uściskiem, po czym zatonęli w sobie poprzez głęboki pocałunek. Ona też mocno przyciskała go do siebie i zażarcie całowała.
- Cholera! Ty to widzisz! Przecież oni są małżeństwem od dwudziestu lat?! - powiedziała pielęgniarka dyżurna Ilona do młodej sprzątaczki Beaty.
- No i dobrze, niech będą tacy, którzy przeczą rzeczywistości. - odpowiedziała Beata.
- A mi się jakby wciąż nie chcę wierzyć temu co widzę. Podpytam Witka jaki oni mają na to przepis.
Tymczasem Witek i jego zona Ania skończyli się namiętnie całować i ściskać, po czym spojrzeli na siebie i jeszcze raz utonęli w gorącym przytuleniu.
- Co weźmiemy ze sobą? - wyszeptała mu do ucha, studząc żar w podbrzuszu - bo byłam już u Zuzi i załatwiłam trzy noclegi w domku.
- No to proponuje tylko karimaty i ten malutki namiot.
- Oczywiście mam już w termosie kawę i butelkę wina. Rioja oczywiście...no i dużo jedzenia wszelkiego, bo zapewniam cię, że stracisz dużo sił dzisiaj i energii wszelkiej - po czym uśmiechnęła się szelmowsko.
- Zapewniam, że nie pozostanę ci dłużny! Oj , na pewno nie pozostanę!
Powoli puszczali się i Ania otwarła pojemny bagażnik, jeszcze wciąż trzymając dłoń Witka. Wyciągnęli spakowane plecaki i założyli je sobie na plecy. Ania ściągnęła przy tym marynarkę i zostawiła w bagażniku. Do plecaków włożyła wcześniej wygodne ciepłe i przeciw deszczowe kurtki - pamiątki z pobytu w Bieszczadach. Powoli zaczęli iść wzdłuż budynku kociołbiastą drogą , a gdy doszli do drugiego budynku, to skręcili w lewo na schody prowadzące w dół do tafli jeziora. W pewnym momencie zeszli na chwilę ze schodów do rzeźby żółwia, gdzie zdjęcia też robili sobie pozostali rekonwalescenci ducha, których to Machalia przyprowadziła zpowrotem po akcji porządkowania brzegów jeziora. Machalia spojrzała na nich i uświadomiła sobie, że Witek jest taki zniszczony na twarzy - dziesiątki zmarszczek i ani jednego ciemnego włosa mimo czterdziestu zaledwie lat. Ona zaś - ponoć starsza - była kwitnącym ogrodem, pełnym wszelakiego piękna. Biły od niej witalność, ognistość i namiętność.

Koniec cz. 1

297 748 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    29 August 2015, 10:32

    Onejko, przepraszam, że będę wprowadzał kolejne odcinki nieregularnie i takie krótkie, jednak niestety mam bardzo ograniczone możliwości czasowe czyli nie jestem człowiekiem w pełni wolnym.

  • onejka

    26 August 2015, 19:52

    Czekam dalszej części, zasiałeś ziarenko ciekawości, pozdrawiam Mirek :)