Menu
Gildia Pióra na Patronite

mikroopowiadanie dziewięćdziesiąte czwarte

Siedziała wczesnym rankiem, już po wszelkich ablucjach przy starej zniedołężniałej teściowej i piła kawę ze szwagrem, który przyjechał się schronić pod mamine skrzydła przed życiem i pewnie przed sobą, i opowiadała mu jak ciężko jest jej codziennie przychodzić prawie o świcie i zajmować się mamą(zawsze mówiła o niej mama), a więc zmienić jej pampersa, namówić do jedzenia, poprawić w łóżku przebrać, rozmasować, podać lekarstwa, natrzeć schorowane stawy, a on jej wtedy odpowiedział - e co ty tam mówisz, co to jest wpaść pod drodze do pracy na kilkanaście minut. Wtedy odwróciła się do okna i popłynęły jej łzy, które wytarła firanką, po czym odwróciła się mówiąc - masz rację to nic takiego, a przecież te kilkanaście minut, to godzina do półtorej każdego dnia i tak już trzeci miesiąc.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!