Menu
Gildia Pióra na Patronite

mikroopowiadanie dziewięćdziesiąte pierwsze

Siedziała na mchu, nad górskim potokiem, wychylała głowę do słońca, w tą przestrzeń wypełnioną jego ciepłymi promieniami, przelatującymi kolorowymi motylami oraz możliwościami do medytacji i późniejszej modlitwy i sobie tak rozmyślała, że to jest fajne i w porządku, gdy miłość zwala ją z nóg w polne kwiaty czy łan zboża, i w porządku, i dobrze jest, niesamowicie ekscytująco, gdy ją rozbiera, przewala, że raz jest górą, a zaraz wspomnieniem misyjności, ale czemu po wszystkim musi sama wstać, otrzepać się i ubrać?

297 746 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!