Menu
Gildia Pióra na Patronite

Bajka o szczurku Eugeniuszu

M44G

M44G

Rozdział XI
„Wesele i smutek”
Samego ranka biegała radośnie szczurków gromadka. Ponieważ dziś o weselu miała być opowieść babci i dziadka. Od razu po śniadaniu rodzice małych szczurków, jak co dzień udały się na pole do swoich obowiązków zbierackich.
A dziadek zasiadł w swym słynnym już fotelu oczywiście zapalił fajkę i puścił kilka kółek z dymu. Babcia zabrała się za zmywanie naczyń po śniadanku. I nasłuchując opowiadania męża czekała na swoją kolej. Marysia i Stasio poległy na podłodze wygodnie o obok położyli też misia.
- No Szczurki moje malutkie gotowe na opowiadanie?- Zapytał Eugeniusz.
- Ja tak. Odpowiedziała Marysia.
- Ja też jestem gotów. –Odpowiedział Stasio.
- I ja.- Z uśmiechem zawołała z kuchni wesoło babcia.
-, Ale misio skarży się, że mu nie wygodnie się leży- Krzyknął mały Stasio nie dając dziadkowi rozpocząć.
- To spytaj misia, jaka pozycja będzie dla niego wygodna i połóż go w takiej.- Zaproponował dziadek.
- Misio, miso jak chcesz bym ciebie położył?- Zapytał pluszowego misa Stasio.
-Mówi, że na brzuszku. Oznajmił maluch wszystkim w około.
Stasio przewrócił misia na brzuszek. I krzyknął:
- Już misiowi wygodnie, możesz zaczynać DZIADKU!
- Dzień zaślubin był słoneczny i ciepły zjechało się na wesele mnóstwo gości był nawet pies Azor.
Babcia wasza była ubrana w piękną biała suknie z wyszywanymi cekinami i okropnie długim welonem. A ja miałem czarno biały smoking muszkę pod szyją i wysoki czarny cylinder. Zaślubiny odbyły się na świeżym powietrzu w altanie altannika, który to nam wynajął za skromną opłatą czterech koralików altanę na cały dzień. Ceremonie zaślubin poprowadził wielebny Kondor. Złożyliśmy przysięgę małżeńską założyliśmy sobie obrączki, potem przyszedł czas na króciutki pocałunek. A następnie goście składali nam życzenia i obdarowywali kwantami i prezentami. Pies Azor zawiózł nasz w orszaku weselnym na miejsce, w którym to miało się odbyć wesele. Na weselu stoły uginały się pod ciężarem ziaren różnego rodzaju napojów i dużej ilości sera żółtego zebranego z mozołem z pułapek na myszy. Oj, co to było za wesele. Zabawa była przednia i trwała cały dzień i cała noc.
Dziadek opowiadał z dużym zapałem o weselu czasem z łzami w oczach. Chciał pokazać szkrabom jak to tańczył z babcią.
- Stasio, choć pokażemy maluchom jak tańczyliśmy żwawo na weselu. Powiedział Eugeniusz do swej ukochanej żony.
Babcia się zgodziła podeszła do dziadka, dziadek skłonił się przed babcią chwycił jej delikatnie łapkę swoją łapką i zaczęli żwawo i gibko podrygiwać w pięknym tańcu, a maluchy wyklaskiwały rytm pazurkami. Aż tu nagle dziadek zaczął sapać i kaszleć jednocześnie chwytając się za serce. Dziadek osunął się bezwładnie na ziemię. Małe szczurki zamarły bez ruchu a babcia Stanisława zaczęła panicznie pytać męża:
- Eugeniusz, co ci jest?
-Eugeniusz odezwij się! Eugeniuszu!
Lecz dziadek Eugeniusz nie reagował na pytania i prośby żony leżał bezwładne.
- Marysia! Stasiu! Chodźcie szybko przeniesiemy dziadka na jego fotel!- Wykrzyczała babcia drżącym głosem.
Lecz dzieciaki nie mogły się ruszyć, bo sparaliżował je strach. Babcia zaciągał sama ukochanego męża sama pod fotel i posadziła go na nim próbując jednocześnie szturchaniem ocucić dziadka. Marysia się opamiętała i wybiegła po pomoc na pole po rodziców. Po nie długim czasie rodzice wrócili wraz z leśnym lekarzem docentem Dzięciołem. Lekarz Dzięcioł podszedł do dziadka osłuchał opukał i z wielkim smutkiem w głosie stwierdził:
- Twój mąż Eugeniusz Stanisławo, NIE! ŻYJE!
Babcia Stanisława chwyciła łapkę martwego małżonka, na której była obrączka pocałowała obrączkę i przycisnęła ją do swej piersi. A następnie zaczęła cichutko płakać. Docent Dzięcioł wypisał jakiś formularz wręczył go ojcu małych szczurków, po czym ukłonił się lekko i w milczeniu opuścił dom szczurków.
Mała Marysia cała zapłakana spojrzała się na swą mamę i zapytała:
- I co teraz będzie?
-Jakoś musimy żyć dalej.- Odpowiedziała mama córce.
Stasio też zapytał tatę:
- Co znaczy, że dziadek nie żyje? Nie będzie już z nami i nie będzie nam opowiadał?
- Dziadek owszem nie żyje, ale zawsze będzie z nami w opowiadaniach, które pozostaną w naszej pamięci i w naszych serduszkach. Koniec rozdziału XI.

KONIEC.

66 745 wyświetleń
1128 tekstów
102 obserwujących