Menu
Gildia Pióra na Patronite

Szeptem mów rodz. 3

Bloondas

Bloondas

ROZDZIAŁ TRZECI

-Jezu.. Zaraz nie wytrzymam.
-uspokój się. Ma prawo odpoczywać.
-jak Ty byś się czuł kiedy Twoja ukochana nie budziła się przez 12 godzin?
-wiesz mi.. Rozumiem Twoje położenie.

Poczułam przyjemny dotyk.. Rozpoznałam go od razu..Czy ja śnię czy on jest kołomnie.
Nie.. Pewnie to sen.. Ręka mnie dotyka po całym ramieniu.. Otworzyłam oczy.. Całkowicie zdezorientowana.
Uśmiech pojawił się na mojej twarzy.. Ten prawdziwy..
-Kochanie!! na szczęście z Tobą wszystko w porządku.
Powiedział to, nie mógł więcej. Widziałam po nim przerażenie jak u dziecka. Powoli na twarzy nabierał kolorów.
-Cco Tty tutaj robisz? -wybełkotałam.
-Twoi rodzice do mnie dzwonili, myśleli że pojechałaś do mnie. Szukali Cię wszędzie. W końcu dostałem telefon od Twojego znajomego.
Przyjechałem jak najszybciej mogłem. Nie mogę wytrzymać. Najważniejsze że jesteś.
Dopiero teraz rozejrzałam się po pokoju. Nie byłam u siebie.
-nie musisz mi dziękować, na szczęście byłem w odpowiednim miejscu w odpowiednim czasie.
Zmierzyłam go surowym wzrokiem. Nie mogłam wytrzymać jego sarkastycznego uśmiechu.
-Dziękuję.
-Ależ nie ma za co kochana.-znów się uśmiechnął, lekko śmiejąc.
Nie wiedział o niczym. Praktycznie moje podziękowanie kierowało się do tego, iż nie powiedział nim mojemu ukochanemu.
Przytuliłam się do niego.. Objął mnie.. nie puszcząc gładził moje włosy.
uwielbiam go przytulać..
-Powinniśmy tak nie obarczać mojego kumpla.
-masz rację.. Dobrze się czujesz aby wstać?
-Tak, wszystko ze mną okej.
Niepewnie podniósł mnie. Oczywiście pomyślałam. Nie mogę przecież wstać sama.
Ale w sumie, to lepiej jak mnie niesie.. Czułam sie pewniej, nie ufam swoim nogą.
wziął mnie na ręce z przodu. Trzymałam go za szyje.
-Dziękuję Ci jeszcze raz że się nią zająłeś. - Podziękował Marcinowi.
-Stary, nie masz za co dziękować. Mi też zależy na niej.
Spojrzał się na niego niepewnie.. Zmarszczył brwi i wyszedł.
Przez całą drogę, wsłuchiwałam się w jego oddech. Czy aby nie jest nierównomierny. Szedł spokojnie, nie spiesząc się.
Nic nie mówiliśmy. Ja przytulona do niego, to mi wystarczyło. Jemu też.

-Wkońcu! Kochanie, gdzieś Ty się podziewała?!
-Przepraszam.. Wyszłam poodychać.. I zrobiło mi się słabo.. Kolega zdążył mnie złapać.
Zauważyłam zadziwienie u mojego nosiciela. Rodzice tego nie zauważyli.
Grzecznie przeprosił, i poprosił o spanie ze mną jakby coś miało mi się stać.
Ojciec nie był za tym pomysłem. Ale musiał się zgodzić.

Leżeliśmy.. Leżałam na jego ramieniu.. Nie zamierzałam spać.
-Zgaduję że masz ochotę ze mną porozmawiać..
-Basiu, bardzo się cieszę że jestem tutaj, że mogę Cię przytulić. Tak się za Tobą stęskniłem. Bardzo się zbliżyłem. Nie Chcę żadych wyjaśnień. Powiesz mi kiedy Chcesz. Najważniejsze
że jesteś bezpieczna.
-Nie wiem kim był człowiek który mnie śledził.
-wiem.. To jest dla Ciebie nie wyjaśnione.
-Bądz przy mnie, nie zostawiaj mnie.
-dobrze. Nie ruszę sie póki nie poczujesz się bezpieczna.
-dziękuję. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
Było ciemno. Jego usta zbliżały się do moich.. Leżeliśmy tak w bezruchu. Oddychając.. Patrzeliśmy na kontury naszych twarzy.
Czułam jak się uśmiecha. Jego ręka dotykała mojego policzka. Zamknęłam oczy.
Czekałam.. Uwielbiałam to.. Poczułam jego usta, które dotknęły moich.. Zrobił to delikatnie. Jakby bał się że zaraz padnę.
Gładził ręką mojego policzka. Drugą trzymał na moim biodrze. Zrozumiałam że już dłużej nie wytrzymam.
Przywarłam się do niego. Pocałowałam mocnej. Pomiędzy nami była jeszcze minimalna odległośći. Baliśmy się.. Nie byliśmy sami.
Lecz tęsknota wygrywała.. Całował mnie mocniej. Nie opierałam się. Nasze ciała były spragnione dotyku, tylko my, sobie nawzajem dawaliśmy szczęście.
Wiem że nie będzie ze mną cały czas. Musimy poczekać do lata. Aż w końcu będziemy non stop ze sobą. To nie jego wina.
Położyłam się głową na jego piersi. I odpływałam..
Jego ręka przytulała mnie nadal.
Obudził mnie zapach herbaty o smaku leśnych owoców, i świeże bułki. Wstałam, zobaczyłam że na biurku leży to co mi się wydawało.
Do tego zobaczyłam róże i kartkę.

"Kochanie, mam nadzieję że Ci będzie smakowało, nigdzie nie pojechałem, skoczyłem do szkoły
Cię usprawiedliwić. Zaraz wracam.
Kocham Cię. M.

Zjadłam. Byłam sama. Całkiem. Ruszyłam pozmywać po sobie. Puściłam muzykę i położyłam się na dachu, podziwiając piękną pogodę.
Zadzwonił telefon.
-Halo?
-Tu Berenika, musimy porozmawiać.
-jestem w domu.
-w jakimś neutralnym miejscu. Będę na plaży za godzinę.
-co się stało?

Odpowiedziało mi echo.. Szukałam telefonu, aby zadzwonić do niego. Znalazłam jego. Muszę wyjść myślałam..
Zostawiłam kartkę pod jego. I wyszłam.

388 wyświetleń
14 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!