Menu
Gildia Pióra na Patronite

Brak tlenu nie jest powodem końca miłości

sooner or later

sooner or later

Ręce drżały jej jak każdego dnia od czasu, gdy poczuła, że coś ciągnie ją w dół, na samo dno. Z każdą kolejną sekundą jej oddech stawał się coraz wolniejszy i cięższy, a oczy zaczęły się pomału zamykać. Bez zastanowienia otworzyła szufladę, w której trzymała silne leki na uspokojenie. Z wielkim trudem dostrzegła pomarańczowe opakowanie stojące pośród kilku pudełeczek z witaminami, żyletek zapakowanych w folie, malutkich butelek napełnionych rzadkim płynem. Zacisnęła pięść, po czym otworzyła ją i delikatnym ruchem przejechała opuszkami palców po drewnianej krawędzi szuflady. Kiedy jej ręka znajdowała się coraz bliżej wypatrzonych tabletek - spod jej powiek zaczęły wydostawać się słone łzy. Osunęła się po ścianie na podłogę, "ozdobionej" białymi kartkami, które zleciały z parapetu, gdy wiatr wkradł się do pokoju i biegał pomiędzy niestabilnymi płomieniami świec stojących na zniszczonym stole. Usiadła opierając się o mebel, delikatnie przeczesała włosy palcami, chwyciła je i zaczęła z całych sił krzyczeć. Wydobywający się z jej drżących ust dźwięk dokładnie opisywał to, co w danej chwili czuła. Mogło się wydawać - że na parę minut wskazówki zegara przestały się poruszać, a płonienie znieruchomiały - jakby ktoś zakuł je w niewidoczne dla oka kajdany.

Nagle cisza ogarnęła cały pokój. Topiąc się w głębokich wodach cierpienia - zrozpaczona postać zamilkła z wyczerpania. Pomieszczenie zastygło do momentu, w którym lekki powiew wiatru zarzucił na nią śnieżnobiałą firankę. Dziewczyna starała się uspokoić, ale nie mogła nad sobą zapanować. Ostrożnie odgarnęła okrywający ją materiał, by wytrzeć nim zmęczoną od bólu twarz i gwałtownym ruchem rozdarła go i rzuciła na stolik. Płomienie świec zaczęły delikatnie pieścić firankę, która rozpostarta była od ławy do szafki z szufladą.
Za oknem konary starych drzew poruszały się w rytm szczekania i wycia bezdomnych psów. Cienie gałęzi dzięki blaskowi księżyca starały się przytulić skuloną pod ścianą dziewczynę - jakby chciały wziąć na siebie cząstkę bólu wewnętrznie przeszywającego jej zmęczone ciało. Czuła się jak niczyja marionetka. Lalka, którą jakieś dziecko wyrzuciło i kazało "żyć" na własną rękę. Niewidzialna siła przekuła jej serce tępym kołkiem, po czym rzuciła ją na setki ostrych gwoździ, wystających z kilku desek leżący obok siebie. Jej skóra była coraz bardziej sina, ozdobiona dziesiątkami blizn i ran. Wiedziała, że kukiełka nie czuje bólu - jednak ona brała na swoje barki ciosy zadawane przez życie. Zamknęła oczy i czuła, jak swobodnie spada z wysokiej zegarowej wieży. Przez chwilę lekki wiatr chłodził rozpaloną skórę dziewczyny oraz tańczył z zaplątanymi włosami i błękitną sukienką. Słyszała jak ktoś szeptał jej do ucha przyjemne i urocze słowa. Wyciągnęła rękę przed siebie, chciała go dotknąć, przytulić i już nigdy nie puścić. Gdy zapragnęła trzymać go przy sobie i dawać mu świadectwo swojej miłości - pod jej powieki próbowało się dostać rażące światło. Zmęczona zmrużyła oczy, by móc dostrzec źródło natrętnego blasku, który wyrwał ją z objęć wyimaginowanego szczęścia. Otępiałym wzrokiem przyglądała się dwóm pulsującym kulom poruszającym się z szybką prędkością w jej stronę. Kiedy zorientowała się, że stoi na środku jezdni było już za późno... Ogromna ciężarówka uderzyła w jej kruche ciało, które stoczyło się po zboczu obijając się o kamienie zostawiające na jej skórze rany i bolesne ślady.
Siedząc pod ścianą przyglądała się jak firanka płonęła i wciągała w zabawę z ogniem rozłożone na podłodze kartki. Lewą dłonią zacisnęła fragment płonącego materiału, który spalił jej wierzchnią warstwę skóry, po czym gwałtownie wstała, chwyciła czarny długopis leżący na szafce i na jednym z kawałków papieru - zaczęła notować. "Pamiętasz jak pierwszy raz patrzyliśmy sobie głęboko w oczy? Nie musiałeś nic mówić - wystarczył mi Twój wzrok, w którym się zatopiłam...". Ogień był coraz bliżej, a dym natarczywie wkradał się do jej płuc. Pisała dalej: "W ciągu krótkiej chwili bezszelestnie zmiażdżyłeś dotychczasowy ból i zmartwienia, w które byłam zaplątana tak trwale, że nawet próba przecięcia supłów nożyczkami nie miała sensu...". Żar unoszący się w powietrzu dotykał jej czerwonego od ciepła ciała. Śnieżnobiała firanka w niektórych miejscach zamieniała się w unoszący przez wiatr popiół. "Zahipnotyzowana Twoimi oczami - sekunda po sekundzie - brałam niewidzialne łyki szczęścia, emanującego z Twojego spojrzenia, jakbym otulała się niewidzialnym kocem, zapewniającym mi bezpieczeństwo i przyjemne ciepło. Pamiętaj, że Cię kocham...". Długopis wypadł jej z ręki. Niezdarnym ruchem pogniotła kartkę z listem i wyrzuciła przez uchylone okno, by nie spłonęła. Nie miała siły na to, by wstać. Czuła, że kończy jej się tlen. Wiedziała, że każda kolejna sekunda przybliża ją do śmierci. Kaszląc włożyła rękę do szuflady, wzięła do ręki pomarańczowy pojemnik. Otworzyła go, wysypała na rękę dziewiętnaście tabletek i przyłożyła poparzoną dłoń do ust. Kiedy miała ostatnią szansę na połknięcie białych pastylek - jej wzrok przykuł napis na jednej z kartek - jedynej, która nie spłonęła: "Jesteś od tego silniejsza.". Przez jej głowę przeleciało milion myśli rozkazującym jej wyrzucić całą zawartość ręki do ognia, który powoli opiekał jej skórę. Nie chciała cierpieć, nigdy nie pragnęła żyć na krawędzi śmierci. Próbowała wstać, wyjść z domu, wezwać pomoc, lecz ból fizyczny i ten znajdujący się wewnątrz niej - trzymały ją za poparzone, zranione i posiniaczone dłonie.
W jej żyłach płynęło coraz mniej krwi, a łzy spływające dotąd po policzkach wyschły jak kałuża po trzymiesięcznej suszy. Zamknęła oczy, jej ciało stało się bezwładne - głowa opadła na ziemię uderzając o jakiś metalowy przedmiot, przez co czerwona plama zaczęła otulać jej spalone włosy. Jej serce przestawało bić, bo nie było kochane przez tego, który odrzucił jej miłość i przed wcześniejsze: "Kocham Cię" wstawił wyraz "Nie". I chociaż jej oddech powoli zanikał - nadal miała nadzieję, że uratuje ją człowiek, do którego nigdy nie przestanie czuć tego, co poczuła, gdy pierwszy raz spojrzała w jego oczy.

2956 wyświetleń
31 tekstów
6 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!