Menu
Gildia Pióra na Patronite

Barmanka

giulietka

giulietka

Przychodził zawsze spóźniony, z arogancko obojętną miną mijał szmer podnieconych jego przybyciem kobiet. Siadał zawsze w tym samym miejscu przy barze plecami do sali i zamawiał trzy kolejki czystej, po czym zdecydowanym ruchem odsuwał krzesło, podchodził do przypadkowej dziewczyny, z którą tańczył do świtu i nigdy nikt nie ośmielał się im przerwać tego swoistego spektaklu, w którym ona, przypadkowa narzeczona czuła się tą jedyną, on miał poczucie, że jest ucieleśnieniem jej snów o idealnym facecie. Później odprowadzał ją do stolika, obejmując ją w talii i osłaniając przed przypadkowym dotykiem tłumu, który nie miał prawa nawet otrzeć się o ich tajemnicę. Jednak wychodził zawsze sam.

Następnej soboty pojawiał się jak gdyby nigdy nic i wykonywał dokładnie ten sam rytuał, by przetańczyć noc z kolejną nieznajomą wybranką.

Za każdym razem miał wyraz twarzy człowieka, który wie, co robi i wie, że robi to lepiej niż ktokolwiek inny, ale choć jego twarz wywoływała wrażenie na tylu kobietach, na jego twarzy nie dało się dostrzec oznaki choćby najmniejszego śladu wzruszeń.
Obserwowałam go od wielu miesięcy i za każdym razem, gdy wchodził czułam to samo niepokojące napięcie i podniecenie, z czasem przyłapałam się na tym, że zaczynam odczuwać dziwny niepokój, kiedy spóźniał się dłużej niż miał to w zwyczaju i dziwne uczucie ulgi, kiedy pojawiał się w drzwiach klubu.
Wiedziałam, że to niewłaściwy facet, że właśnie tego typu mężczyzn powinnyśmy unikać jak ognia, ale też jak do ognia lgniemy do nich w zbyt długie zimowe noce. Kusił mnie i intrygował, był przestrogą i zagadką, tajemnicą i jedyną możliwą odpowiedzią.
Czasem widziałam jak spod opuszczonych powiek obserwuje moje dłonie, gdy machinalnymi ruchami barmanki odkręcałam butelkę, ustawiałam na blacie kieliszki i napełniałam je kryształową cieczą. Wiedziałam, że fascynują go moje dłonie, czasem zbyt późno odrywał od nich wzrok i wtedy czułam jak ciepło robi mi się w okolicy nadgarstków, kiedy nachylał się mimochodem nad moją dłonią, gdy podawałam mu szklankę. To były jednak ulotne momenty, które bardzo szybko rozmywały się w natłoku chwil bez znaczenia, które dzieliły nas jak most zwodzony nad rzeką niepewności.

To był piątkowy wieczór, pamiętam dobrze, padał gęsty śnieg, tak, że nie mogłam dostrzec numeru nadjeżdżającego autobusu. Zakryłam twarz kapturem, a nos schowałam w szalik, tak, że wystawały mi tylko koniuszki rzęs, właśnie miałam wsiąść do autobusu, kiedy ktoś dotknął mojego ramienia. Odwróciłam się i mimo padającego nieustannie białego confetti od razu rozpoznałam jego sylwetkę, stał niebezpiecznie blisko, z tą samą miną bez znaczenia, w zbyt cienkiej skórzanej kurtce, z tlącym się ogarkiem papierosa w szczupłych palcach pianisty. Wskazał mi ruchem głowy zaparkowane nieopodal przystanku auto.

-Chodź, to nie jest dobry czas na podróże komunikacją miejską.

Poszłam za nim bez sprzeciwu, ku własnemu zdumieniu, wsiadłam potulnie do ciepłego auta, czując ulgę, że nie muszę cisnąć się w zatłoczonym autobusie. Z głośników sączyła się przyjemna muzyka, rozświetlone ulice zostawiały roziskrzone plamki na szybach auta. Jechaliśmy w milczeniu, dopiero przed ostatnim skrzyżowaniem tuż obok mojej ulicy zapytał mnie dokąd chcę jechać.
Uśmiechnęłam się do własnych myśli, bo wcale nie byłam pewna dokąd chcę jechać i czy w ogóle chcę wysiadać, ale powstrzymałam się przed tym spontanicznym wyznaniem i odparłam tylko:

-Tutaj będzie dobrze, mieszkam niedaleko.

Auto zjechało na pobocze, ale silnik wciąż pracował. Nachyliłam się lekko w stronę kierowcy, żeby odpiąć pas, wtedy poczułam jego dłoń na moim nadgarstku, podniósł delikatnie moją rękę i zatrzymał ją na wysokości swojego podbródka, następnie pochylił się i ucałował delikatnie mój nadgarstek. Przed oczami przemknęły mi te wszystkie spojrzenia, którymi do tej pory pieścił moje dłonie i rozkoszny dreszcz przebiegł po moich plecach, dekolcie i brzuchu.
Wiedziałam już, że nie mogę zostać tu ani chwili dłużej, wysunęłam delikatnie lecz stanowczo rękę z jego uścisku, nacisnęłam klamkę i po chwili biegłam ośnieżonym chodnikiem z ulgą wystawiając rozpalone policzki na lodowate pocałunki śniegowych płatków.

Nie przychodził już którąś sobotę z rzędu, z czasem przestałam zerkać na miejsce przy barze, z którego tak często posyłaliśmy sobie niezliczone światłowody spojrzeń. I choć przez następne dni przewijały się przez to miejsce setki twarzy, wciąż wydawało mi się tam bardzo pusto.

Pewnego kwietniowego popołudnia pojawił się znowu, jak gdyby wyszedł stąd wczoraj,odsunął znajome krzesło, usiadł tyłem do sali, ale przez dłuższy czas nie zamawiał niczego, tylko kreślił palcem jakieś esy floresy na stoliku. Tej nocy nie tańczył z nikim. Tuż przed zamknięciem knajpy podszedł do baru, wyjął ze szklanki serwetkę i napisał coś na niej, następnie złożył na czworo i włożył mi w dłoń, po czym wyszedł nie czekając na moją reakcję.
Dopiero stojąc na przystanku wyjęłam kartkę z kieszeni żakietu, w słabym świetle latarni patrzyłam zdumiona na skreślone starannym acz wyrobionym charakterem pisma litery:

"Musiałem tu wrócić, żeby jeszcze raz się upić... zapachem Twoich nadgarstków".

Kiedy podniosłam głowę, zobaczyłam go po drugiej stronie ulicy, stał oparty plecami o ścianę budynku, w jego oczach po raz pierwszy dostrzegłam niepewność i niezdecydowanie. Podeszłam do niego i delikatnie dotknęłam jego policzka, musnął ustami moją dłoń.
Tej nocy zasypiał z policzkiem na moich nadgarstkach, rankiem zostawił mi na poduszce kartkę:

"Wszystko w Twoich rękach..."

137 841 wyświetleń
1393 teksty
282 obserwujących
  • 16 March 2013, 11:05

    Posssstaram sssssię :)))

  • giulietka

    16 March 2013, 10:54

    Szkoda by było, uważżżżaj na nie, ssskarbie:)

  • 10 March 2013, 19:19

    Dopiero zauważyłem Twoją odpowiedź i o mało sobie zębów nie wybiłem... jadowych. :D
    Ssssstrzeż się. :P

  • giulietka

    9 March 2013, 14:34

    Dzięki, Ama:)

  • AMA

    9 March 2013, 13:50

    piękna opowieść:)

  • giulietka

    9 March 2013, 09:24

    Dzięki Aga, że zechciałaś przeczytać:)
    A swoją drogą podziwiam Was, że nie zniechęciliście się tą dłużyzną, w dodatku nieco nawiną i infantylną, a jednak i taką mnie czasem chcę Wam pokazać:)
    Miłej soboty Wszystkim i Każdemu z osobna:)

  • giulietka

    8 March 2013, 23:47

    Arturo, do kąta!!!;)
    Żartowałam, dzięki za happy end żmijko;)

  • giulietka

    8 March 2013, 23:46

    kartografia mapy ciała:)

    ... i dzwonek... :)

    Kolorowych, Grześ...

  • 8 March 2013, 23:43

    ... i od tego dnia już więcej nie pił, nie chodził po żadnych podejrzanych lokalach i nie wyrywał księżniczek jednej nocy... niewiele brakowało, a poszukałby nawet... pracy... ;) :P

    Nie bij... ha ha :D
    Fajne, ale musiałem Ci podokuczać.
    Pozdrawiam :)

  • giulietka

    8 March 2013, 23:31

    języki obce;)