Menu
Gildia Pióra na Patronite

21 czerwca 2018 roku.

fyrfle

fyrfle

Powoli kończył się ten słoneczny i bardzo upalny czwartek. To był wspaniały dzień, wreszcie mieli czas uczcić jej awans w pracy i tą wygraną w Jack Pota, zastanowić się co zrobić z tymi 187 milionami złotych oraz wypić też lampkę wina za jego mikro opowiadania wydane w wielosettysięcznym nakładzie przez fundacje rozwoju literatury prezydenta USA Donalda Trumpa. Palili więc ognisko w ogrodzie, piekli kiełbaski, chleb, a potem smarowali go masłem i czosnkiem, a na końcu w popiole i żarze ułożyli kilkanaście ziemniaków, a po jakiś dwóch godzinach z nadzieją i apetytem rozgrzebywali popiół licząc na smaczne danie na finał tego arcy pięknego dnia.

- Mirek, z łaski swojej przejdź się do domu po masło, bo się skończyło i przynieś jeszcze jedną butelkę sauvignon, a co tam, warto smaczne popijać doskonałym.
- Oczywiście idę kochanie z przyjemnością.
Wrócił po kilku minutach niosąc w dłoniach fińskie masło Valio. To masło i irlandzkie Kery Gold zaczęli kupować jeszcze w ubiegłym roku, gdy w wyniku zmowy cenowej polskie masła zaczęły być momentami droższe od tych importowanych i w sumie smaczniejszych niż nasze. Zaczął rozpieczętowywać owo czarne opakowanie ze złotym napisem i nagle z wnętrza kostki coś wyskoczyło na stół i nieco podrosło na nim.
- Zobacz kochanie jaki fajny liliput - rzekł do żony.
- Nie liliput, tylko jestem troll - fiński troll drogi gospodarzu!
- A co ty tutaj robisz kochanieńki? - zapytała Ania
- Usłyszeliśmy tam w Finlandii, że wasi górale poszli po rozum do głowy i zamierzają zbocza waszych gór zapełnić czerwonymi krasulami i stadami owiec wreszcie, no to zaraz postanowiliśmy tutaj przybyć i szeptać tym krówkom na ucho, które źdźbła traw i które zioła mają skubać, aby mleko było najsmaczniejsze i najaromatyczniejsze...

Rozmowa zapowiadała się w najlepsze, gdy kotka Ciri spokojnie dotychczas przyglądająca się wszystkiemu co działo się na ognisku i dookoła niemu zamiauczała zdecydowanie.
- Przepraszam, ale zobaczcie co się dzieje z Barnabą?!
Wszyscy instynktownie spojrzeli w kierunku kompostownika, gdzie w jego czeluściach mieszkała sobie rodzina jeży.
Barnaba, senior rodu dreptał w ich kierunku ich, ale nie miłosiernie plątały mu się cztery nogi i co chwilę uderzał pyszczkiem o trawnik.
- Barnabo, mówiłam ci, nie żryj tych resztek po nalewkach - odezwała się zniesmaczona starsza kotka Szarotka - matka Ciri.
- W ww cale iiich nie jjjadłem, to sok przeeeecieka do wwwnęttttrza kooommmpostu i karmiąsssię tą zzziiiemią dżżżdżżżowwnice, a aa a jjjaaa pppojadłem ich trrrro a psik chę. Pppoza tym Mi mi mirek zazamykkkaj bramę na nnnoc.
- Czemuż to? - spytał mąż Ani.
- Pozwolisz Barnabo, że ja za Ciebie powiem, bo tobie może w tym stanie zająć to całą noc - powiedziała Ciri - mianowicie drogi Mirku słyszałeś zapewne że od północy ujadał Budrys i Fiona?
- Nie za bardzo, zasnęliśmy i spaliśmy dobrze.
- To nie słyszałeś też pewnie, że o czwartej wyły sygnały straży pożarnej i że niezłe zbiegowisko się zrobiło.
- Na szczęście spaliśmy - odrzekł rozbawiony całą sytuacją Mirek.
- A tymczasem przez otwartą bramę do kompostu wpadła locha z ośmioma młodymi, a nad ranem strażacy i weterynarze zbierali młode, które wytracały moc w nogach od resztek twoich nalewek i leżały co kilkanaście metrów od Ogrodowej po Modrzewiową, a ukoronowaniem była locha leżąca na samym środku skrzyżowania Wspólnej i Modrzewiowej, której nogi były rozłożone w coś jakby...krzyż świętego Andrzeja.

09.01.2018r.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!