Menu
Gildia Pióra na Patronite

Rozdział Czwarty

~ Ariadna ~

~ Ariadna ~

- Patrzcie, kto idzie! - zawołała Monika. Na jej twarzy pojawił się nieszczery uśmieszek - Organistka, a za nią człapie jej kapela.

- Zamknij się - zawołałyśmy równo ja i Patrycja

To się nazywa mieć szczęście. Że też akurat musiałyśmy trafić na najbardziej znienawidzone przeze mnie i Patrysię dziewczyny w całej szkole: Monikę, Kingę i Klaudię. Monika i Kinga znane były ze zgryzliwych komentarzy, ale ze mną i Pati to już przesadzały. Podejrzewam, że Monice chodziło o to, że niby ukradłam jej chłopaka. A to wcale tak nie było. To on od niej odszedł, bo miał dosyć jej gierek. Ale oczywiście Monika nie mogła tego zrozumieć, no bo przecież czego on chce? Jest najładniejszą i najpopularniejszą dziewczyną w szkole, to wystarczy. A jednak Grzesiowi to nie wystarczyło. On chciał mieć zwykłą dziewczynę bez szpilek, makijażu i tak dalej. No więc poznaliśmy się, pogadaliśmy i zostaliśmmy parą. Od tego czasu nie mogę się odczepić od komentarzy jego byłej. Zresztą nie tylko ja. Z racji tego, że Pati to moja nieodłączna przyjaciółka, ona również musi znosić jej odzywki.

- Uuu - Monika zrobiła "skruszoną" minę. - Pani miss muzyki i jej wierne psy są dziś nie w sosie - Jej koleżanki zarechotały zgodnie jak żaby. No nie przesadzam, mają taki właśnie śmiech.
- Nie zdążyłaś się uczesać? - Kinga skasowała mnie wzrokiem. - Wiesz, jeśli twoja mamusia nie ma pieniążków nawet na szczotkę do włosów łaskawie mogę ci jedną odstąpić. W domu mam takich dwadzieścia dziewięć, aha - Kinga zaczęła się śmiać i przybiła piątkę Monice, która udawała, że dusi się ze śmiechu.
- Niepotrzebna jej szczotka - odezwała się Pati - A jej fryzura jest zrobiona według jednej z najnowszych fryzur w USA. Przegapiłaś zeszły odcinek "Amerykańskiej Mody"?
- Chyba "Mody lat 80", aha - powiedziała Kinga, a Monika znowu przybiła jej piątkę.
- Chodz Pati - rzekłam zrezygnowana - nie będziemy się zniżać do ich poziomu.
- Zaczekajcie, jeszcze nie skończyłam - zatrzymała nas Monika - Przecież Michalina nie pochwaliła się nam swoją ostatnią zdobyczą. Ciekawe czy twój chłopak wie, co robiłaś w ten weekend. Raczej nie byłby zadowolony.
- A co niby takiego według ciebie robiłam? - zapytałam, chociaż gdybym wiedziała co mi odpowie nigdy w życiu bym się o to nie spytała.
- Jak to? Nie wiesz? - Monika zrobiła zdziwioną minę - Spotkałaś się z pewnym chłopakiem...
- Co ty mówisz? Wogóle siebie słyszysz?! - wydarła się na nią Pati.
- Niech skończy - powiedziałam - Zobaczymy co tym razem wymyśliła.

Wokół nas zebrał się już spory tłumek. Oczywiście, Monika była wniebowzięta. Uwielbiała mieć publiczność.

- No więc, jak już mówiłam spotkałaś się z pewnym chłopakiem, ale potem okazało się, że jest samobójcą. A może wiedziałaś już wcześniej, że ma skłonności samobójcze i podsunęłaś mu ten pomysł? A może sama chciałaś...
- Dość! - wkurzyłam się - Nie masz prawa tak mówić. To kłamstwa!

W głębi duszy przestraszyłam się. Bo niby skąd mogła to wiedzieć? Policja nie może ujawniać swoich śledztw ani przesłuchań.

- Kłamstwa? - zdziwiła się Monika - Nie spotkałaś żadnego samobójcy? Dobrze się zastanów.

Milczałam. Co mogłam powiedzieć? Bałam się, że jak coś powiem, jeszcze bardziej się pogrążę. Zwłaszcza, że wszyscy czekali na moją odpowiedz. Wśród nich był też Grzesiu, mój wspomniany wcześniej już chłopak. A Monika bardzo dobrze wiedziała, że on tu jest i świetnie się bawiła. Zadzwonił dzwonek na lekcje.

- Sama widzisz. Milczysz, nie zaprzeczyłaś. A to oznacza, że mówię prawdę. Zdradziłaś swojego chłopaka. Tak się nie robi.
- Zamknij się! - wydarła się Pati - Nic nie wiesz, a z tego co powiedziała ci matka wymyśliłaś sobie historyjkę i wmawiasz ją wszystkim, a w rzeczywistości prawda wygląda o wiele inaczej
- Daj spokój - powiedziałam do Patrycji - Nie będę się spowiadać takiej osobie jak ona z tego, co robiłam w weekend. Ktoś jest zainteresowany, to proszę bardzo: w sobotę odrabiałam lekcje, a w niedziele poszłam odwiedzić dziadka w szpitalu. Koniec historii - Wiedziałam, że nie była to do końca prawda, ale podziałało. Tłum rozszedł się na lekcje. Zostały pojedyncze osoby.

- Musimy porozmawiać - odezwał się Grzesiu.
- O, naprawdę? - udałam zdziwienie.
- Tak. Wiem, że Monika nie zawsze mówi prawdę, ale jakieś ziarnko prawdy musi w tym być. Poza tym znam cię dość długo, żeby zauważyć kiedy kłamiesz lub unikasz prawdy.
- Co ty nie powiesz?! - wydarłam się na niego - Myślisz, że jak podejdziesz do mnie i powiesz, że musimy pogadać, to ja rzucę wszystko, bo Grzesiu chce ze mną rozmawiać, tak?! Podczas kiedy ja próbowałam się z tobą skontaktować chociażby telefonicznie, nie miałeś dla mnie nawet pięciu minut! A ja mam mieć dla ciebie w każdej chwili czas, tak?!
- Miałem ostatnio dużo problemów, ale nie będziemy teraz o tym rozmawiać - odpowiedział, po czym wsadził mi kawałek papieru w kieszeń od spodni. - Będziesz chciała, to przyjdz. Naprawdę musimy omówić kilka spraw. Będę czekał.

Patrzyłam, jak się oddala. Oczywiście Monika nie mogła się powstrzymać od zgryzliwego komentarza

- Jakieś kłopoty w raju? Może lepiej będzie, jak sobie zrobicie przerwę? Widać gołym okiem, że Grześ nie jest szczęśliwy z tego związku. Wystarczy popatrzeć...
- Chodz, idziemy na matematykę - Patrycja wzięła mnie pod rękę i to dosłownie w ostatniej chwili, gdyż moją pięść dzieliły milimetry od pięknej wymalowanej twarzy Moniki.
- Kowalikowa, jeszcze z tobą nie skończyłam, pamiętaj! Zresztą z twoim wiernym, poczciwym pieskiem usługowym też nie! - oczywiście chodziło jej o Patrycję - Do "miłego" zobaczenia, pa pa! - ostatni komentarz dosłownie wypluła z ust.

***
- I co, pójdziesz tam? - zapytała mnie szeptem moja przyjaciółka.

Siedziałyśmy na matmie w czwartej ławce pod oknem, więc nauczyciel nie widział jak rozmawiamy. Razem z Patrysią wpatrywałyśmy się w kawałek papieru, który dał mi Grześ. Miałam spotkać się z nim po jego treningu koszykówki, w kawiarni Delicjusz o 16.30.

- A mam jakiś wybór? - odszepnęłam - Spotkamy się i w końcu sobie wszystko wyjaśnimy. Zobaczymy czy to ma wciąż sens.
- No ale chyba nie chcesz z nim zerwać, Micha?

Westchnęłam.
- Sama już nie wiem czego chcę. Może lepiej byłoby, gdybyśmy zrobili sobie trochę przerwy. Wiesz, czasami nie mogę się w tym wszystkim odnalezc. Naprawdę dobrze by mi zrobiło, gdybym miała jakiś czas trochę więcej przestrzeni. Czasem mam wrażenie, że się duszę.
- A Monika nie pomaga, co? - spytała Patrycja
- Monika jest jaka jest i się raczej nie zmieni. Poza tym nie zastanowiło cię jedno?
- No co?
- Skąd mogła wiedzieć, że mam sprawę z samobójcą? Przecież takich rzeczy nie można wyjawiać, nawet jeśli jej matka to pani szeryf.
- Nie wiem jak się tego dowiedziała, w każdym razie wiem, że mnie to wkurzyło.
- Mnie też - uśmiechnęłam się.
Kiedy na powrót spoważniałyśmy, Pati mnie szturchnęła:
- A ta sprawa z tym chłopakiem jest już zakończona?
- Nie, będę musiała zeznawać jeszcze raz. O terminie powiadomią mnie albo listownie, albo telefonicznie, albo złożą mi wizytę w szkole chociaż tego ostatniego wolałabym uniknąć. Wiadomo, ludzie zaczną gadać czy coś...
- Skoro pani Kowalik tak świetnie wszystko wie, będzie mogła się wykazać swoją inteligencją rozwiązując zadanie 5 ze strony 67.

Nie spodziewałam się, że pan Żak widzi jak rozmawiałyśmy. Widać jednak się przeliczyłam. Klasa ryknęła śmiechem.

- No już panno Kowalik - zaskrzeczał Żak - Nie mamy całego popłudnia.

Co miałam zrobić. Podniosłam się z krzesła i podeszłam do tablicy. Właśnie wzięłam do ręki kredę, kiedy przez radiowęzeł rozległ się komunikat

Michalina Kowalik proszona do sekretariatu!!!
Powtarzam, Michalina Kowalik proszona do sekretariatu!!!

Popatrzyłam na Pati. To na pewno policja. Pati zrozumiała mnie bez słów. Pokiwała głową. Przeniosłam wzrok na pana Żaka.
Nauczyciel zrobił niezadowoloną minę.

- No, Kowalikowa tym razem ci się chyba upiekło. Wez swoje rzeczy, pewnie nie wrócisz już na tą lekcję. Pamiętaj, żeby odpisać lekcję.
- Dobrze, na pewno nie zapomnę.
- A do tablicy poprosimy koleżankę Patrycję Plutecką.

Spojrzałam na nią i ułożyłam usta w wyraz: sorry. Pati spiorunowała mnie wzrokiem. Wychodząc z klasy mruknęłam do widzenia. Usłyszałam jeszcze głos przyjaciółki.

- Ale proszę pana, ja ma dzisiaj szczęśliwy numerek.
- Szczęśliwy numerek dzisiaj to 12, a ty masz... 21. Proszę do tablicy.
- No, ale proszę pana...

Uśmiechnęłam się, ale zaraz spoważniałam. Chyba wolałam już odpowiadać przy tablicy niż spotkać się z policją. Na pewno wiadomość o tym się rozejdzie, mogę już podziękować Monice. Wystarczy poczekać do końca lekcji. Na pewno szykowała już kolejne upokarzające mnie przedstawienie.

3380 wyświetleń
61 tekstów
6 obserwujących
  • Imala

    27 December 2011, 18:45

    Mi się bardzo podoba czekam na kolejne części.