Menu
Gildia Pióra na Patronite

PODRÓŻE KSZTAŁCĄ, NIEKTÓRYCH NAWET UCZĄ

fyrfle

fyrfle

Ostatni piątek 2017 roku dział się w najlepsze, a najlepsza jego część miała właśnie nadejść, a była nią podróż do Katowic, do hali koncertowej "Spodek" na koncert zatytułowany "Betlejem w spodku", organizowany przez miasto Katowice i Kurię Biskupią Diecezji Śląskiej. Miał to być koncert światowych kolęd i polskich, które mieli śpiewać znani artyści do muzyki granej przez dwie znakomite orkiestry połączone w jedną.

Około czternastej zjedli więc obiad - pierogi leniwe i zaczęli przygotowywać się do wyjazdu, czyli spakowali coś do czytania, a więc ostatni podwójny numer "Gościa Niedzielnego" i książkę "Tysiąc spokojnych miast" Jerzego Pilcha. Jeszcze zrobili sobie po kilka kanapek na podróż. Przed piętnastą wsiedli do auta i pojechali do miasta powiatowego, zaparkowali auto na parkingu pod jednym z kościołów i przeszli do dworca PKP nieopodal. Czemu nie jechali samochodem na koncert? Bo oboje nie lubią jeździć po wielkich miastach nawet prowadzeni przez GPS, gdyż zawsze jest jakiś remont i i tak nawigacja się nie przydaje, a sama jazda po nieznanych metropoliach jest po prostu udręką, ze względu na fatalne oznakowanie polskich dróg.Włodarze uważają, że wszyscy muszą wszystko wiedzieć lu, że są jasnowidzami. Pociągiem jest więc bezpieczniej, spokojniej i można poczytać oraz podsłuchać ludzi.

Na dworcu w kasie biletowej kupili dwa bilety powrotne i czekali na pociąg, który miał przyjechać z Katowic i zaraz wracać w trasę powrotną. W poczekalni na ten pociąg czekało jeszcze kilkanaście osób, byli to głównie młodzi ludzie. On zaproponował cukierka na gardło kupionego w Lidlu. Ona chętnie się zgodziła. Były smaczne mentolowe i naprawdę skuteczne w przeciwdziałaniu stanom zapalnym. Wyczajone niegdyś przez jej koleżankę z pracy. On przy okazji postanowił wyczyścić kieszenie ze zużytych chusteczek higienicznych , bo w poczekalni był kosz na śmieci. Po kilkunastu minutach doczekali się na pociąg. Jedni pasażerowie wyszli drudzy wsiedli i pociąg odjechał z powrotem do Katowic.

W składzie było bardzo ciepło, rozebrali się więc, ona wyciągnęła i podała jemu "Gościa Niedzielnego", a sama zaczęła czytać powieść Pilcha. Na przeciwko nich siedziały dwie kobiety. Pierwsza jakieś 35 lat druga jakieś czterdzieści
lat. Czytając swoją literaturę, jednocześnie słuchali co mówią te kobiety.
- Kończy się stary rok Filomeno, to był dobry rok, choć końcówka wydała mi się trochę niesprawiedliwa.
- Co się stało Tymoteo?
- Bo widzisz, mam spokojną pracę w klasach 1-3, zarabiam spokojne dwa i pół tysiąca, co mi w zupełności wystarcza - mieszkam nadal z rodzicami, sama za dużo nie wydaje, więc dobrze mi jest.

No toś ty kolejna niezagospodarowana panna - pomyślał - a kraj potrzebuje Twojego łona, bo inaczej demografia skona, albo zastąpią ją Chińczycy i Ukraińcy. Jak wy to robicie, ze chłopa się nie dopatrzycie, co chłopy robią, że leżycie odłogiem? - myślał.

- ...ale, widzisz Filomeno, w zeszłym roku otrzymałam premii świątecznej dwa tysiące złotych, a w tym roku tylko tysiąc pięćset, pomimo, ze miałam nadgodziny, a Ty dostałaś pełną kwotę?
- No tak.

Cie piernicze - pomyślał - przecież, to straszliwa rozrzutność samorządów, że im dają takie premie, no chyba powiatowe miast jest straszliwie bogate?! Zresztą może i tak jest, stać ich na tysiąc imprez kulturalnych, to i nauczycielom chojnie groszem sypią.

- Ciekawe co będzie w styczniu Tymoteo, w zeszłym roku otrzymałam w styczniu podwójną pensje plus trzynastkę, więc fajnie się żyło i zaraz na Teneryfie się było.
- No ja też, Filomeno, ale wiesz, to wszystko jest mało, jesteśmy solą tej ziemi, powinniśmy zarabiać jak na zachodzie...

I robić uczciwie po 40 godzin jak na zachodzie pomyślał, plus oczywiście sprzątanie klas i mycie okien, wtedy by wam się chłopa chciało, w ramach chociaż odskoczni. Przestał je słuchać i wgłębił się w treści "Gościa". Ale nim to nastąpiło szturchnęła go żona i pokazała mu fragment tekstu książki Pilcha, a tam na ósmej stronie ; "Niech, że jej ziemia lekką będzie albo niech waży tyle, ile miał ważyć ten, którego ciężaru nigdy nie zaznała". Pilchu jesteś genialny - pomyślał - wybuchając śmiechem. W tygodniku zaś pisali o kolejnej wojnie domowej szykującej się na Ukrainie. Pisali też o oporze betonu biskupiego przed dopuszczeniem rozwodników do komunii. Jemu cały problem wydawał się sztuczny, po to jest Papież zastępcą Chrystusa na ziemi, żeby zmieniał Jego naukę i dostosowywał do współczesności, to proste. Kościół Katolicki potrzebuje rewolucji obyczajowej i dogmatycznej i tyle - myślał sobie.

Czytał o tym, ze trwa spór wśród środowisk prawicowych, kto powinien być człowiekiem minionego roku - Morawiecki czy Szydło? Trudny wybór, choć sam uważał, że Morawiecki, bo to on wygrał, ale tak naprawdę człowiekiem tych dwóch prawie kończących się dekad jest Kaczyński - można śmiało powiedzieć mąż Opatrznościowy i Wielki Rozgrywający, a dla zwykłego Polaka sprawca lepszego życia, sprawca tego, że on poczuł się gospodarzem we własnym kraju, że przestało się mówić o prawach dziwaków , a doceniona została rodzina wielodzietna, pracownik na etacie, wreszcie kobieta znowu jest żoną i matką, a nie wyzwoloną. Znowu mężczyzna to mąż, ojciec, a nie gej i transwestyta lub ktoś kto raz jest kobietą, a raz facetem. Wreszcie jest normalnie.

Interesującym dla niego był wywiad z Arcybiskupem Hoserem, który otwarcie mówił, że ma korzenie niemieckie i , że Polacy chcą przyjmować tych, którzy są im bliscy kulturowo, dlatego Ukraińcy nie osoby wyznania islamskiego, choć Czeczeńcy się u nas zaaklimatyzowali.Tu sobie pomyślał, że jednak bezwzględnie muszą być monitorowane przez służby, a dokładniej permanentnie inwigilowane przy użyciu wszelkich technik, w tym poza prawnych. Wychodziło tutaj z niego typowe "zwierze policyjne". W służbie nigdy nie przestaje się być - myślał teraz o sobie. Amoris Laetitia - polscy biskupi nie umieją sobie z tym pismem Papieża Franciszka poradzić, przyznawał arcybiskup Hoser, nie godzą się na proponowane zmiany.

Przeszedł do wywiadu z księdzem Stanisławem Hajkowskim, pracującym w parafii w Irlandii. Ksiądz przestrzega kościół polski przed sojuszem z tronem, co w Irlandii zakończyło się totalną laicyzacją kraju. De facto mów, że konieczna jest rewolucja, nie wprost, ale między wierszami, a więc kapłaństwo kobiet, zniesienie celibatu, legalizacja księży gejów i małżeństw homoseksualnych. Czytający jednak sam był oburzony małżeństwami homoseksualnymi, a poszerzanie definicji małżeństwa poza kobietę i mężczyznę uznawał za skrajną nieodpowiedzialność, bo wiążą się z tym żądania adoptowania dzieci, co jego zdaniem jest zbrodnią na dziecku. Ksiądz mówił też o tym, ze irlandzcy księża liczyli na to, ze polska diaspora ożywi kościół irlandzki i zapali do wiary Irlandczyków i , że tak się nie stało , bo Polacy, którzy przyjechali to ludzie do 35 roku życia, którzy zerwali relacje z kościołem już w Polsce i generalnie interesuje ich tylko konsumpcyjne życie, łatwe, lekkie i przyjemne bogacenie się oraz oddawanie się hedonistycznym pragnieniom.

I tak niczym z bicza strzelił dojechali do Katowic i wysiedli na głównej stacji. Poszli przez hol dworca na słynny ostatnio Plac Szewczyka.

Koniec części pierwszej.

* Wykształcony, to nie taki sam jak wyuczony. Ten pierwszy, to posiadający tytuły naukowe, ale nic nie umiejący, który nigdy nie przeprowadził badań, często uczył, ale tylko co musiał, co mu kazano, nie wyszedł poza program, nie wszczepił wychowankom buntu i pasji.

Wyuczony, to ten co sam stworzył coś nowego na bazie wykształcenia lub nie, od choćby nauczycielki ze szkół Montessori. To ten , który ucząc sprawia, że jego lekcje są jak koncert Airon Maiden, ten, którego wychowankowie zmieniają, rewolucjonizują, nie zgadzają się.

297 595 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!