Menu
Gildia Pióra na Patronite

Dopóki jesteś IX

czarna_owca

czarna_owca

- Nie… przepraszam. – speszył się. Najwyraźniej zrobiło mu się głupio. Przyznam szczerze, że nie poczułam się zbyt komfortowo podczas jego dokładnego lustrowania mojej szyi. – Nie o to mi chodziło.

- Darujmy to sobie. – ucięłam krótko.
- Od jak dawna to masz? – zapytał. Zmarszczyłam brwi.
- Od dzieciństwa. Wypadek. Miałam może trzy, może cztery lata. – odpowiedziałam. – Musimy o tym rozmawiać?
- Przypomniałem sobie… - zaczął i nagle potrząsnął głową. – To niedorzeczne. – uśmiechnął się nagle. Spojrzałam na niego z niezrozumieniem w oczach. Chłopak jednak nic już więcej nie powiedział. Zero wyjaśnień. Powiedzcie mi jak za nim nadążyć? Aleks otworzył mi drzwi samochodu. Wsiadłam zirytowana jego zachowaniem.
- Po co ty to robisz? – wyrzuciłam z siebie.
- A co ja takiego robię?
- Najpierw udajesz, że jesteś miły, a potem traktujesz mnie jak powietrze. – użalałam się nad sobą, zupełnie niepotrzebnie. Skoro i tak nie zależało mi na jego opinii, to po co się spinać. Odstawiłby mnie do domu i byłby spokój. Ale ja oczywiście jak nigdy się nie odzywam, tak dzisiaj musiałam wykorzystać swój pełny limit.
- Blanka, przestań dramatyzować, to… - jego słowa przerwał dźwięk telefonu, który niezwłocznie odebrał. – Co chcesz? – zapytał.
- Zabiłoby cię gdybyś najpierw dokończył. – burknęłam pod nosem, zdenerwowana do reszty. Poczułam jego krytyczny wzrok na sobie. Słyszał moje słowa, to nie pozostawiało wątpliwości.
- Co? Jeszcze raz powiedz. – mówił do swojego rozmówcy. – No to podjadę za chwilę. Mam po drodze. – dodał. – No dobra, będę za pięć minut. – zakończył. Czy odezwał się do mnie choć słowem? Nie, bo po co. Sama miałam się domyślać gdzie mnie zaraz wywiezie i jak długo tam będziemy. Żałowałam, że w ogóle wsiadłam do jego auta. Mogłam spokojnie poczekać na autobus i bez nerwów wrócić do domu.
Aleks włączył kierunkowskaz. Wjechaliśmy na niewielkie osiedle. Przed jednym z bloków stało czterech facetów. Może w wieku Aleksa, może niewiele starszych. Śmiali się i rozmawiali w najlepsze paląc fajki.
- Świetnie. – mruknęłam. Aleks znów posłał mi to wymowne spojrzenie. Chłopak podjechał bliżej i zaparkował. Nawet nie drgnęłam. Wysiadł z samochodu nie zamykając drzwi.
- Cześć. – powiedział do jednego z chłopaków. – Dawaj szybko te zdjęcia i spadam.
- A co ci się tak spieszy? – zapytał wysoki brunet i spojrzał w moją stronę. – A już wszystko rozumiem. – uśmiechnął się złośliwe pod nosem. – Tylko trochę naburmuszona ta twoja laleczka. – zauważył, a na dźwięk tych słów reszta chłopaków odwróciła się żeby mnie oglądać jak jakąś małpę w zoo. Aleks zaśmiał się gardłowo.
- Po pierwsze nie moja, a po drugie lepiej jej tak nie nazywaj. – odpowiedział. Bronił mnie, czy ciągnął dalej głupie żarty kolegów?
- To może nas chociaż przedstaw? – upierał się chłopak. „Tylko nie to!” – krzyknęłam w myślach. Mój antyspołeczny charakter nie miał zamiaru robić wyjątku dla kilku kolegów Aleksa.
- To raczej nie najlepszy pomysł. – powiedział Aleks.
- Okej, rozumiem. – odparł brunet, gestykulując zamaszyście. – Chcesz ją mieć tylko dla siebie. – Chłopcy żartowali jeszcze przez chwilę, a ja czułam się coraz bardziej upokorzona. Miałam ochotę dać nogę i wrócić do domu na piechotę. Koniec końców brunet zniknął w klatce schodowej i za moment pojawił się z powrotem z plikiem zdjęć w ręce. – Powiedz Markowi, że rozliczymy się przy okazji. – zwrócił się do Aleksa.
- Dobra. – odpowiedział wsiadając do samochodu.
- Na razie mała. – chłopak od zdjęć schylił się i pomachał mi przez okno.
- Skinęłam głową z niewyraźnym uśmiechem na twarzy. – Aleks odpalił auto. Jeszcze nigdy mnie tak nie ucieszył warkot silnika jego samochodu. „Nareszcie” – przemknęło mi przez myśl.
- Jesteś zła? – zapytał ostrożnie chłopak, kiedy już wyjechaliśmy na prostą.
- A kogo to obchodzi? – rzuciłam. Aleks najwyraźniej nie miał ochoty ze mną dyskutować, bo więcej do tego nie powrócił. To, że niewiele ze sobą rozmawialiśmy usprawiedliwiałam po prostu brakiem sympatii, ale może tak naprawdę chodziło o brak wspólnych tematów? Może Aleks uważał, że nie mam do powiedzenia nic mądrego, więc nie warto się wysilać w jakikolwiek sposób. – Dziękuję. – powiedziałam najuprzejmiej jak tylko potrafię, kiedy podjechaliśmy pod mój dom. Złość na Aleksa wyjątkowo szybko ze mnie wyparowała.
- Proszę bardzo. – odpowiedział.

14 339 wyświetleń
129 tekstów
17 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!