Nadszedł ostatni dzień roku-Sylwester. Podobno to od niego oraz pierwszego dnia kolejnego roku zależy jaki on będzie. Ona już wiedziała. Była przekonana że będzie to rok pełen cierpienia i bólu. Pełen trudu i żmudnej pracy. Sylwester spędziła jak sądziła wcześniej z mężczyzną jej życia a mimo to powstrzymywała łzy aż do tej pory. On nie wiedział o niczym o tym co ona czuła,o czym myślała. W jej głowie przewijało się milion myśli,nie potrafiła pogodzić się z tym jak ją okłamał,a raczej nie potrafiła się uporać z myślą że się zmienił. Zuzka bo tak jej było na imię nie wierzyła,że ludzie zmieniają się od tak. Jej zdaniem ludzie kłamali cały czas. Dlaczego? Bo boją się prawdy,twierdzą że kłamstwa są lekiem na wszystko. Czy rzeczywiście tak było? nie mogła tego wiedzieć ani ona,ani nikt inny. Siadła przy rozgrzanym kominku i patrzyła w ogień. Płomienie wyglądały jakby się biły walczyły o coś,z drugiej strony wyglądały jakby tańczyły niczym zakochana para. Zaczęła się zastanawiać nad sensem życia. Była młoda miała zaledwie 20 lat a już wiedziała że jej życie nie ma zamiaru być łatwe od początku było długim pasmem niepowodzeń ciągłe choroby bliskich,ich śmierć,kłótnie,a później zaczęła wątpić w uczciwość ludzi,lecz miała do tego wystarczająco dużo podstaw.