Menu
Gildia Pióra na Patronite

piórem2

Mówienie że coś musi umrzeć żeby coś się narodziło" jest mocno naciągane. Codziennie ktoś umiera i ktoś się rodzi nie ma to związku, ale Lost lubił widzieć w tym sens. Tego dnia kiedy jechał do szpitala odebrać Desires, postanowił pojechać na grób Mementoris. Symboliczna lampka pokoju zapalona oznaczała pogodzenie się z przeszłością i wejście w nową erę. Kiedy odchodził od grobu minął trójkę dzieci. To były jej dzieci. Nic o niej nie wiedział; była matką, często ją widywał jak przesiadywała w kościele, zaśmiecała mu konfesjonał i tyle. To dużo i mało. Dlaczego go prześladowała, po co za nim chodziła, czego chciała?
Nie chciał o tym myśleć. Zaczynał nowy rozdział, dostał odpowiedź z University of Naturals z propozycją pracy, do redakcji "No koments" pisał felietony na specjalne zamówienia. Wszystko się układało, nie było powodów do zmartwień. Życie zmieniło się w kreatywną kopalnię* z mocno utwierdzonymi fundamentami, i nie było szans na niekontrolowaną eksplozję. Tak myślał Lost w drodze do szpitala, bo teraz jechał po swoją nową Nadzieję*, która ważyła 3.330kg.
/by Rosa Thomson/

129 175 wyświetleń
1419 tekstów
12 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!