Menu
Gildia Pióra na Patronite

Opowieść o miłości.

Młody kawaler imieniem Edward mieszkał w niewielkim mieście gdzieś w królestwie o nazwie trudnej do zapamiętania. Miał 21 lat i rodzice jak i zdrowy rozsądek podpowiadali mu że najwyższy czas poszukać narzeczonej. Raz do roku w mieście Edwarda organizowany był bal, bal na cześć miłościwie panującego władcy. Zbierała się na nim cała elita miasta, wyższe sfery, po prostu osoby z którymi znajomość to czysty zyski i oczywiście przyjemność. Pomimo tego że Edward nie był zbyt zamożny, postanowił wybrać się na ów bal. Pewnej soboty, na dwa dni przed balem, wyciągnął on najbardziej skryte oszczędności, taki jakie chowa się na wypadek nieszczęścia bądź innych niezapowiedzianych sytuacji, włożył je do sakwy i wybrał się na targ. Tamtego dnia było tam tłoczno i Edward długo poszukiwał stoiska z garniturami, bo właśnie zamiar miał kupić elegancki garnitur na przyjęcie. Wreszcie ujrzał stragan, podszedł do niego i zaczęła się przymiarka najróżniejszych garniturów. W jednym wyglądał dobrze, w drugim jeszcze lepiej, więc nie mógł się zdecydować który wybrać. Po długim czasie wybrał przepiękny kremowy garnitur. Po zakupach wrócił do domu. Garnitur jak i sam Edward nie mogli się doczekać dnia swojego przeznaczenia. Aż nadszedł poranek ów dnia, od samego poranka młodzieniec kąpał się, układał fryzurę i ćwiczył pozy przed lustrem. Aż nadszedł wieczór, włożył więc swój garnitur i wyszedł z domu. Podczas gdy wychodził z podwórka zerwał czerwony kwiatek i włożył go do butonierki. Szedł przez ulicę, obok niego szło wielu ludzi w różnym wieku, ale włączył ich cel i wykwintny ubiór. Gdy przeszedł most, zobaczył wzniesienie, a na nim pałac do którego prowadziły marmurowe schody. Po wejściu do pałacu, udał się do sali bankietowej, było tam o wiele więcej ludzi niż na ulicach. Nie zdążył się jeszcze oswoić z tym widokiem gdy na wzniesienie wszedł sługa władcy i donośnym głosem powiedział : '' Proponuję wznieść toast za miłościwie panującego nam władce ''. I całe zgromadzenie chwyciło za lampki z winem, stojące na syto zastawionym stole. Edward ruszył powoli w stronę stołu i chwyta za lampkę gdy nagle...czuje że chwycił za czyjąś dłoń. Była ona mała i delikatna, podniósł więc wzrok i jego oczom ukazała się anielska twarz. Błękitne niczym ocean oczy spojrzały na niego nieśmiało. '' Przepraszam '' - rzekł przepiękny głosik, '' Ależ to ja przepraszam ''- odpowiedział Edward. Uśmiechnęli się oboje i patrzyli sobie w oczy, i nie zauważyli że toast został już wzniesiony, aż nagle zabrzmiał sygnał do tańca. '' Czy mogę prosić...'' - powiedział nieśmiało, '' Ależ oczywiście'' -odpowiedziała. I ruszyli do tańca, wydawał im się że cały parkiet należy do nich, że nie ma innych par naokoło. '' Mam na imię Alicja '' - rzekła młoda dama, na co odpowiedział '' Jestem Edward, bardzo mi miło '', i uśmiechnął się. Po kilku minutach tańca młodzi wybrali się do ogrodu otaczającego pałac. Usiedli w bujnej trawie i rozmawiali, wiele mówili o sobie. Obydwoje mieli wrażenie że znają się od dawna, czuli że rozmawiają z bratnią duszą. Aż nagle strzała Amora przebiła serce Edwarda i poczuł że to ta jedyna, zbliżył się więc patrząc głęboko w oczy Alicji. Ona uczyniła to samo. I kilka chwil później pocałowali się. Był to wspaniały, namiętny pocałunek. Po wielu minutach później ruszyli z powrotem do pałacu. Niestety bal szybko dobiegł końca i przyszło się rozstać zakochanym. Lecz w tamtej chwili nie przejmowali się niczym. Działo się tak ponieważ oboje byli pod wpływem wielkiego uczucia zwanym miłością. Słońce już wschodziło gdy Edward wracał do domu wydawało się mu że słońce ogrzewa ziemię bardziej niż zwykle , że ptaki śpiewają o wiele piękniej niż zwykle, że szum liści spowodowany przez chłodny poranny wiatr jest jeszcze bardziej kojący. Usiadł na schodach swojego domu i delektował się pięknem świata. Kilka dni później wszystko jakby poszarzało. Edward nie miał żadnych wieści od Alicji którą kochał. Mijały tygodnie a świat stawał się wrogi dla Edwarda, wszystko nie miało już sensu, oszalał. Wziął linę, udał się do lasu, zawiązał ją sobie na szyi i powiesił się. Czemu to zrobił ? Jego ostanie myśli, były ponure. Myślał o tym że jest niepotrzebny, był przygnębiony tym że już nigdy pewnie nie ujrzy swojej ukochanej. Tak więc ja jako obserwator tego zdarzenia zastanawiam się , w którym momencie to uczucie przejmuje władze nad rozsądkiem ?, czemu miłość potrafi być tak śmiertelnie niebezpieczna ?. Po mojej głowie krąży jeszcze wiele więcej pytań, lecz najbardziej zadziwia mnie fakt że nikt nie pozna goryczy samotności, jeżeli nie pozna słodyczy miłości.

2586 wyświetleń
34 teksty
2 obserwujących
  • madark

    13 November 2013, 19:40

    to jak z rozgrzewaniem i chłodzeniem metalu coraz więcej węgla się pojawia niby człowiek staje się twardszy a zarazem mniej elastyczny .