Menu
Gildia Pióra na Patronite

Początek końca - jeden.

czarne łzy.~

czarne łzy.~

Lailah.

Ciemno-bursztynowe ślepia wpatrywały się w nią z taką niechęcią i złością, że aż dreszcz przebiegł po plecach Lailah. Wystarczyło jedno 'nie',a już wiedziała, że ma kłopoty. Te groźne, mieniące się niczym diamenty, oczy należały do jej współlokatorki, Mary, która znowu próbowała wyciągnąć ją na imprezę. Ósmy raz w tym tygodniu, chodź był dopiero czwartek. Lail westchnęła mrużąc swoje szafirowe oczy. Naprawdę jej przyjaciółka potrafiła być uparta jak osioł. Gdy ponownie podniosła wzrok na Mary, ta odsunęła się lecz dalej stała przed nią, podpierając się dłońmi na biodrach.
- Masz zamiar siedzieć cały dzień w domu ? - rzuciła doń zapytania trochę podirytowanym głosem, pochylając się w jej stronę. Była piękną dziewczyną. Jasne włosy spływały po jej ramionach, lśniąc w różnorodnych odcieniach blondu, które oczywiście był naturalne. Grzywkę zawsze miała zaczesaną na prawą stronę przez co trochę zasłaniała jej brew i połowę bursztynowego oka. Miała łagodne rysy twarzy, lekko zadarty nos, który nadawał jej wyrazowi powagi i pełne, różowawe usta, na które teraz nałożyła czerwoną szminkę. Oczy miała duże, mieniące się i przyjazne. Mara była chudą dziewczyną o krągłościach, które oczywiście była na swoich odpowiednich miejscach. Krótko mówiąc była naprawdę piękną szesnastolatką.
- Nie zapominaj, że mamy szkołę, więc całego dnia nie spędzam w domu - odburknęła Lai, chowając twarz za książką. Nie przepadała za imprezami. Była przeciwieństwem współlokatorki, która kochała imprezy, alkohol, miała buntowniczą naturę, zaś Laila była spokojną nastolatką, ułożoną. Przy Marze wydawała się brzydkim kaczątkiem, chodź wcale nim nie była. Lailah miała szafirowe oczy, które wydawały się przyjazne, spokojne, ale i jakoś tak puste. Czarne, proste włosy, które przeważnie spinała klamrą, zostawiając grzywkę na lewej stronie i parę kosmyków włosów dla lekkiego nieładu, jak to zaleciła jej Mary. Miała ciało tak samo chude i krągłe, jak współlokatorka i tak samo jak ona, miała łagodne rysy twarzy. Nie była piękniejsza niż Mary, nawet jej nie dorównywała, ale też nie narzekała.
- Nooo, jejku chodź. Będzie fajnie - nalegała blondynka, ale Lailah tylko kręciła głową i odmawiała wspólnego wyjścia do klubu.
- Baw się dobrze - pomachała przyjaciółce, gdy ta wychodziła z mieszkania. Zamknęła za nią drzwi i przeszła do salonu. Znowu została sama. Ale w sumie to był jej własny wybór, więc jeśli miała kogoś winnic to tylko i wyłącznie siebie. Podeszła do wielkiego okna, które ciągnęło się przez całą ścianę pokazując wielką panoramę miasta, które było pogrążone w ciemności. Dziewczyny mieszkały na najwyższym piętrze wieżowca. Miały wielkie mieszkanie z trzema sypialniami ( chodź potrzebowały tylko jedną), w tym jedna z nich miała dwa łóżka pojedyncze, a dwa pozostały miały wielkie, podwójne łóżka, dwie łazienki z wielkimi wanami, kuchnię, salon i jadalnię. Pewnie jesteście ciekawi , skąd one mają na to wszystko kasy, prawda? Odpowiedź jest prosta - obie (bogate) rodziny dziewczyn opłacały ich mieszkanie, by mogły się uczuć, a nie chodzić do pracy. Laila i Mara mieszkają razem od 3 miesięcy. Dokładnie 3 miesiące temu dowiedziały się, że obie są adoptowane. Ciemnowłosa dziewczyna zamknęła swoje oczy i westchnęła. Opierając się o wielkie okno wpatrywała się w podłogę, gdy nagle 'to' się stało. Za miast podłogi Lai widziała tylko zamazany obraz. Poleciała na kolana nie mogąc utrzymać ciężaru swojego ciała i wydając zduszony okrzyk. Kręciło jej się w głowie. Wraz z upadkiem pojawił się obraz przed jej oczami, które miała zamknięte. Widziała chłopaka, na którego widok poczuła wielki smutek. Nie znała go, ale wydawało jej się, że powinna go znać. Zamrugała chcąc odgonić obrazy, ale nie mogła, dalej widziała tego chłopca. Stał w białym pomieszczeniu, ale nie było widać jego końca, więc raczej to nie był pokój. Przeniosła wzrok na mężczyznę, który mógł być w jej wieku. Wyglądał dość normalnie, jak każdy chłopak. Nosił jeansy, ciemny podkoszulek, trampki. Jego ciemne włosy, które sięgały mu za uszy tworzyły nieład. Lailah zaczerpnęła odruchowo powietrza widząc jego twarz. Jego przystojną, ale i smutną twarz. Czuła jego smutek w sobie. Był taki głęboki.. Chłopak przypatrywał się jej chwilę, aż w końcu wyciągnął rękę w jej stronę. Z pistoletem. Wyszeptał jeszcze dwa słowa i wystrzelił. Krzyknęła.
Ostatnie co Laila zapamiętała to głos wystrzału, ból i ciemność. Zemdlała.

2013 wyświetleń
49 tekstów
4 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!