Menu
Gildia Pióra na Patronite

Tysiąc myśli

Tooskafka_

Tooskafka_

Już osiem miesięcy minęło od czasu, gdy odszedł. Długie osiem miesięcy wypełnione bezradnością. Z pozoru moje życie niewiele się zmieniło. Przecież oddychałam, jadłam i spałam. Przecież chodziłam do szkoły i nawet czasem się uśmiechałam, z tym, że każda z tych czynności nie miała najmniejszego sensu... Moja dusza zdawała się być pusta, gdy nie mogłam trzymać go za rękę. Mój Adam umarł, a ja nie mogłam się z tym pogodzić. Z całych sił próbowałam go przy sobie zatrzymać i może to był wtedy największy błąd...

Ze snu wyrwał mnie jakiś hałas. Wystraszyłam się i szybko zapaliłam światło. Na podłodze leżały kawałki szkła, pęknięta ramka i jego zdjęcie. Nie dziwiło mnie to. Miałam wrażenie, że ze mną coś się dzieje po tak ogromnej utracie, a moja psychika wytwarza niezrozumiałe sytuacje. Pozbierałam to, co leżało na zarysowanych panelach i chciałam wrócić do snu. Jednak w pewnym momencie poczułam powiew wiatru i zobaczyłam dziwny cień. Odwróciłam się i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Przede mną był Adam! Stał i patrzył na mnie, a ja nie mogłam ruszyć się z miejsca. W głowie miałam tysiące myśli, chciałam coś powiedzieć, gdy nagle on podszedł do mnie i przyłożył mi palec do ust. Poczułam dziwny chłód, a wiatr, który czułam wcześniej, opanował moje włosy.
-Chodź ze mną. - powiedział.
-Jak mam to zrobić? Gdzie mam z Tobą pójść? - pytałam.
Uśmiechnął się. Podszedł bliżej i mnie przytulił. Czułam jego obecność i drżałam, chyba z radości. Przysunął wargi do mojego ucha i wyszeptał:
-Zamknij oczy.
Posłusznie zrobiłam to, o co prosił. Później, gdy kazał mi je otworzyć, zobaczyłam jakieś niesamowicie jasne światło i odruchowo odwróciłam twarz w drugą stronę. Wtedy zamarłam po raz drugi. Przede mną rozciągał się piękny widok. Mnóstwo zieleni, błękitu i innych ciepłych barw. Kilka metrów przed nami był wspaniały wodospad. Adam złapał mnie za rękę i poprowadził w jego stronę. Szedł pierwszy i przeszedł przez taflę wody ciągnąc mnie za sobą. Znaleźliśmy się po tamtej stronie i żadne z nas nie było mokre. Znajdowaliśmy się teraz na jakiejś polanie, która zdawała się nie mieć końca. Gdzie okiem sięgnąć wszędzie widniała zieleń traw i błękit nieba, na którym nie było najmniejszej chmury.
Adam stanął naprzeciw mnie, a z kieszeni koszuli coś wyciągnął. Trzymał w dłoni najpiękniejszą rzecz, jaką kiedykolwiek widziałam.
-Daję Ci ten medalion na znak mojej obecności. Na co dzień mnie nie widzisz, nie słyszysz i nie możesz dotknąć, ale ja jestem. Istnieję w Twoim życiu, w snach Twoich, Twoim sercu. Istnieję. - powiedział słowami tak cichymi, że najmniejszy szmer mógłby je zakłócić.
Powiesił mi medalion na szyi, a ja zamykając oczy szepnęłam:
-Kocham Cię.
Poczułam ponownie chłodny wiatr i uniosłam powieki. Rozejrzałam się, a wokół mnie były niebieskie ściany mojego pokoju. Początkowo myślałam, że to sen, ale zorientowałam się, że na mojej szyi znajduje się prezent od ukochanego.

4649 wyświetleń
56 tekstów
2 obserwujących
  • Tooskafka_

    28 January 2013, 08:56

    Dziękuję ; )

  • Tooskafka_

    18 November 2012, 20:52

    po śmierci należy pozwolić duszom spokojnie odejść ; ) ale one czasami czują, że muszą jeszcze coś zrobić na ziemi.

  • Albert Jarus

    18 November 2012, 09:42

    po śmierci ciężko... człowiek chciałby zatrzymać je na ziemi, a to chyba dla nich najcięzsze

  • Tooskafka_

    17 November 2012, 20:46

    dziękuję, ale w jakim sensie 'ciężko z duszami' ?

  • Albert Jarus

    16 November 2012, 18:57

    ujmujące opowiadanie... takie z duszę... temat piękny ładnie ubrane słowa..
    Ciężko z tymi duszami...