Menu
Gildia Pióra na Patronite

SprRriNg

-Jak mogłeś?!
Zapytała się. Łzy otuliły jej smutne oczy.
-Ile razy mówiłam Ci już abyś przestał, hę?!
-Kochanie opanuj się, nie tak głośno jestem zmęczony.
-Kochanie?! Zmęczony, dobre sobie, nie jesteś zmęczony tylko masz kaca! Znowu!
-Spokojnie.
-Uh! Żadne spokojnie! Ile tym razem straciłeś dwa, a może sześć tysięcy?! Ja już dla Ciebie się nie liczę, liczy się tylko hazard, pieniądze.
-Kotku, przecież wiesz jak Cię kocham.
Powiedział. Podszedł do żony. Ręką dotknął jej porcelanowej cery. Cały czas patrzył i szukał innych uczuć niż złości i żalu w jej piwnych oczach.
Odwróciła głowę w przeciwnym kierunku. Nie chciała na niego patrzeć, bo i po co (?) Ponownie ją oszuka, zabierze pieniądze, przegra, upije się. Historia kołem się toczy.
-To był ostatni raz, obiecuję.
-Obiecuję, przysięgam... Ty nic innego nie mówisz! O, żebyś choć raz spełnił jedną ze swoich obietnic, ale one wszystkie są puste jak pudełko na zewnątrz piękne, ozdobione kolorowym papierem, cekinami, a w środku? Ach, po co ja się wogóle męczę i tak nic nie zrozumiesz. Zamiast tych wszystkich barwnych słow, które używasz mógłbyś w końcu przyjść po pracy do domu, zjeść ze mną kolację, pocałować, docenić! Nasz syn nawet z Tobą nie rozmawia! Powiedz mi kto teraz zamiast wracać na kacu powinien z nim grać w piłkę?
-Kwiatuszku uspokój się. Zobaczysz poprawię się.
-Nie! Ty już nigdy nie będziesz taki jak dawniej!
Krzyknęła zwalając prawą ręką wazon, który jeszcze 8 lat temu był przyniesiony z pięknym bukietem 20 róż. Rozbił się. Ulga (?)
-...Po prostu powiedz, no mów , że mnie nie kochasz!
-Kocham Cię.
-Jesteś... no uh . Jeżeli nawet ja będę na dnie to i tak będę słyszała twoje krzyki pode mną , bo jesteś jeszcze gorszy! Wynoś się, wynoś się i...i nie wracaj!
Padła na kanapę. Drgała. Jeszcze nigdy nie widział jej w takim stanie.
Brązowe włosy były zlepione od potu. Porcelanowa cera jakby popękała, a łzy chciały wypełnić wszelkie draśnięcia. Smutek, który ją okrył wydawał się być niezniszczalnym potworem wyśmiewającym jej wszystkie szczęśliwie spędzone chwile. Zasnęła. Okrył ją kocem, pocałował czoło. Poszedł schodami na górę do niewielkiego pokoiku. Dawno tu nie był. Usiadł na krześle stojącym obok łóżka i wpatrując się w syna wspominał chwile spędzone z nim i jego matką. Piękne chwile. „Zmarnowałem mu życie”- pomyślał. Wyją z kieszeni niewielki breloczek i wsadził go delikatnie pod poduszkę uważając aby szafirowe oczy nie spojrzały na niego. Zszedł do kuchni.
Gdy wstała ujrzała przed sobą gorącą herbatę, a przy niej kartki papieru. Spojrzała na nie. Były to podpisane papiery rozwodowe. Odszedł.
tak jak chciała, ale czy poczuła się w pełni szczęśliwa? Nie.

6074 wyświetlenia
15 tekstów
1 obserwujący
  • WilceeQ`

    10 May 2011, 16:29

    No i znów. Coś mi się dzieje bo mnie rusza ckliwa opowiastka, no nic to raczej realne zdarzenie, choć nie każdy ma tyle siły by dać dominującą kartę.