Menu
Gildia Pióra na Patronite

Przyszłość

Joshe

Joshe

Gracja otwiera oczy. Widzi ogromny, minimalistycznie urządzony pokój. Promienie słońca, przenikając przez szklane ściany, odbijają się od kryształowego żyrandola, tworząc na śnieżnobiałej podłodze mozaikę kolorowych kształtów. Poza nią, łóżkiem z czerwoną pościelą i ogromnym lustrem w srebrnej oprawie, pokój jest pusty. Wychodzi z niego wprost do łazienki. Toaleta poranna nie zajmuje jej więcej niż dziesięć minut.

W małej, urządzonej na czarno-czerwono kuchni, Gracja przygotowuje sobie śniadanie. Różowy kisiel, zastępujący pełnowartościowy posiłek, je wolno, degustując się wyjątkowym smakiem. Następnie ubiera się i wychodzi, zostawiając bałagan po jedzeniu robotom, które jak zwykle sprawnie i szybko wszystko posprzątają.
Windą dociera na dół stupiętrowego wieżowca. Wolno przemierza szklany chodnik, przyglądając się ludziom wokół. Każdy z nich jest piękny, choć każdy z nich jest inny. Nie brakuje ubranych w eleganckie garnitury biznesmenów, dam w czerwonych jak krew sukniach balowych, ludzi przebranych za zwierzęta czy tych, zafascynowanych kulturą hipisowską.
„Jakże się cieszę, że zachowała się kultura czasów przedewolucyjnych” myśli Gracja, wskakując na trzecie piętro budynku, co umożliwiają jej specjalnie dostosowane buty. Wchodzi do biblioteki. Wybiera książkę z XX wieku- jej ulubionego, po czym podłącza ją do oczu i zaczyna czytać. „Śniadanie u Tiffany’ego” jak zwykle ją zachwyca.
Po lekturze ulubionej książki koduje jeszcze dwie inne, które zamierza przeczytać przed snem. Następnie wsiada na Latającego Pingwina i udaje się do muzeum, mijając po drodze wielokilometrowe drapacze chmur, zalesione parki, w których kwitną kwiaty we wszystkich kolorach tęczy i odpoczywają radośni ludzie, wraz ze swoimi domowymi psami, świnkami i lwami. Na wystawach sklepowych dostrzega rzeczy w tematyce barokowej, romantycznej, średniowiecznej, przedewolucyjnej i współczesnej. Ludzie obecnie poświęcają ogromną ilość czasu przeszłości, nie chcąc o niej zapomnieć. Wiedzą, że gdyby ją zaniedbali, z pewnością nie stworzyliby tak wspaniałego świata, jak ten, w którym dane jest im żyć.
W muzeum Gracja podziwia obrazy najsłynniejszych malarzy. Zatopiona w świecie sztuki, nawet nie zauważa niewidomego mężczyzny, który po chwili na nią wpada.
- Najmocniej przepraszam. – Do jej uszu dobiega chrapliwy, niski głos.
- Nic nie szkodzi, to moja wina. To ja przepraszam. – Mówi. Po chwili zastanowienia dodaje- Czy mogłabym jakoś panu pomóc?
- Nie, dziękuję. Świetnie sobie radzę, naprawdę.
„ To, że świat jest idealnie przystosowany do osób upośledzonych, głuchoniemych, sparaliżowanych czy niewidomych, wiem od zawsze. Ale nowoczesna technologia nie może zastąpić pomocy drugiego człowieka” myśli, po czym idzie z mężczyzną na kawę.
Rozmawiają długo. O życiu, o pogodzie, sztuce, polityce. O wszystkim. Jedzą zbyt małe ciasteczka na zbyt małych talerzykach. Podziwiają szybko sunące po drogach auta, małe łódki pływające po kolorowej wodzie miejskiej rzeki. Następnie rozstają się, po czym każde idzie w swoja stronę.
Stąpając po miękkiej, sprężystej trawie parku, słucha muzyki i patrzy na nią. Wygrywa ją stojący na małym moście grajek. Nuty skaczą dokoła niego, unoszą się ponad słuchaczami i podają muzykowi przyniesione przez nich kwiaty. Gracja uśmiecha się do artysty, na co on odpowiada tym samym.
Dziewczyna kładzie się na trawie, patrzy w niebo. Na białe jak śnieg chmury, na krystalicznie czyste niebo i dziękuje Bogu, że chociaż ich kolory pozostały niezmienione.
Odpocząwszy już dosadnie, wraca do domu, po drodze zrywając soczyste, żółte jabłko z diamentowego drzewa.
Mieszkanie zastaje czyste aż do przesady. Nie przeszkadza jej to. Siada na podłodze, patrząc na zachodzące słońce. Następnie rozbiera się, wchodzi do złotej wanny, wypełnionej koralową wodą z pudrowo-różową pianą, w ręku trzymając kieliszek z granatowym winem.
Odpoczynek przerywa jej wizyta sąsiada. Gości go przez kilka dobrych godzin, częstując przygotowaną przez roboty kolacją.
Około północy kładzie się do łóżka. Zasypia z myślą, że żyje w idealnym świecie bez pieniędzy, bogactwa i biedy, bez wojen, bez głodu, bez nienawiści, niebezpieczeństwa. We śnie natomiast pracuje. Kończy swoją książkę, której stronnice zakodowała poduszka, by już jutro rano móc wydrukować je i przekazać redakcji.

4616 wyświetleń
34 teksty
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!