Menu
Gildia Pióra na Patronite

Krótka opowieść o relacjach polsko - niemieckich

Feliks nie miał dwudziestu lat, kiedy wyjechał w 1919 roku do Niemiec, z terenu dzisiejszego województwa łódzkiego, bo panowała tam nie tylko bieda, ale przede wszystkim nędza we wszystkich postaciach. W Niemczech zatrudnił się u tak zwanego bałera w wielkim gospodarstwie rolnym. Bałer jak to klasyczny Niemiec, uważał młodziutkiego Polaka za lenia i złodzieja, choć codzienna rzeczywistość dokładnie przeczyła temu. Nic tak jednak nie łączy ludzi jak miłość, a ta połączyła najmłodszą córkę bałera Mari i Feliksa. Dobry Niemiec nie mógł postąpić inaczej, jak tylko w trosce o reputację swoją i dobro córki - wygnać bezczelnego Polaka. Tylko, że Marii była już zarażona tym tfu polactfem i uciekła z Feliksem do Francji, do regionu, w którym było najwięcej kopalń węgla kamiennego. Tam Feliks pracował pod ziemią jako zwykły górnik, a Mari była przedszkolanką w jednym z wielu przedszkoli, bo dzieci rodziny górnicze miały dużo. Feliks i Mari doczekali się czworo potomstwa. Po dwudziestu latach odłożyli trochę pieniędzy i wrócili do Polski, oczywiście w łódzkie. Kupili gospodarstwo rolne wraz zabudowaniami i postanowili już dalej spokojnie żyć w Polsce na malowniczo płynącą Wartą. Wrócili akurat w roku 1939 i chwilę później miasto obok, którego mieszkali jako pierwsze zostało tej wojny zaatakowane przez lotnictwo niemieckie - tam zaczęła się wojna kolejna światowa. W 1940 roku Feliks i już Maria dostali propozycję nie do odrzucenia - podpisanie volkslisty. Kategorycznie odmówili, a więc jeszcze w tym samym miesiącu ich najstarszy syn Edward - mający wtedy skończone ledwo 14 lat, został wywieziony do dzisiejszej wschodniej części Niemiec na roboty do bałera, gdzie pracował do końca wojny. O dziwo był dobrym pracownikiem i miał poważanie u swojego Niemca, który po wojnie zaproponował mu zarządzanie jego gospodarstwem, ale Edward wrócił do Polski zafascynowany komunizmem i nową władzą ludową. Wrócił do Polski i wstąpił do brygad służby Polsce. Tam w odbudowując Warszawę poznał Renię i wspólnie zaczęli życie i tułanie się po najprzeróżniejszych budowach w Polsce. W latach osiemdziesiątych na podstawie pochodzenia matki, zaproponowano im wyjazd do Niemiec z tak zwanym czerwonym paszportem i zapewnieniem świetlanej przyszłości. Zdecydowanie odmówili, co wzbudziło podział wśród ich dzieci, bo część z nich chciała wyjechać, bo liczyły się dla nich marki, a nie wartości patriotyczne. Edward jednak spalił wszelką dokumentację wiążącą go z Niemcami i temat się skończył. Temat Niemiec wrócił jeszcze raz w latach dziewięćdziesiątych, kiedy Niemcy wypłacali odszkodowania za roboty przymusowe. Edward znowu nie chciał słyszeć o jakichkolwiek pieniądzach od Niemców. Mimo to jeden ze synów pojechał do Niemiec po stosowną dokumentację, ale Stasi we wschodniej części Niemiec zniszczyło wszelką dokumentację po robotnikach przymusowych, a Edward nigdy nie powiedział nikomu, gdzie odbywał przymusowe roboty. Żył dalej. Był Polakiem mimo...
Kilka lat po śmierci Edwarda stało się coś dziwnego. Jedna z jego córek, która tutaj w Polsce miała znakomitą pracę, którą lubiła i naprawdę dobrze płatną, to zrezygnowała z tej pracy i wyjechała do Niemiec, bo tam jednak płacili więcej i w markach i była wolność... Tam poznała Ericha - fajnego Niemca, ale nie zdecydowała się porzucić męża ochlaja dla niego i zakosztować normalnego życia w RFN. Pracowała więc i żyła w Niemczech i w Polsce - trzy miesiące tam i trzy pijane tu. Jej córka , kiedy kończyła szkołę ogrodniczą , to miała prawo jazdy na ciągnik i kombajn, a więc też była pożądanym gastarbajterem w Niemczech, a wiec jeździła też tam w okresie nasilonych prac polowych i żniw, ale gardziła Niemcami, a zwłaszcza Turkami, którzy mieli niemieckie obywatelstwo, a którzy do polskich blondynek ślinią się jak wściekłe kundle - tak im piana chcicy z bisurmańskich pysków leci. Córka córki Edwarda wróciła do Polski i ma świetną pracę tutaj, świetnego męża i cudownego syna, a córka Edwarda już prawie dwadzieścia lat pół na pół wiedzie przegrane życie w Polsce i w Niemczech.

297 589 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
  • fyrfle

    16 January 2017, 13:14

    Dziękuję Roza - pozdrawiam.

  • RozaR

    15 January 2017, 23:26

    Dobre i skondensowane opowiadanie . O dziwo mój dziadek Edward też nie chciał odszkodowań za pracę w III Rzeszy .