Menu
Gildia Pióra na Patronite

GROMNICE, STRAŻACY, RATOWNICY, CUDA.

fyrfle

fyrfle

Człowiek z człowiekiem poszli w sobotę do kościoła z okazji Święta Ofiarowania Pańskiego, a dla wielu Matki Boskiej Gromnicznej jeszcze, a przeważnie przede wszystkim. Na początku mszy w wielu siedemdziesięcioletnich i ponad siedemdziesięcioletnich dłoniach zapalona została gromnica od zapałki bądź od ognia innej gromnicy, a usta siedemdziesięcioletnich dłoni przy tym śmiały się, wyrażały dumę i odświętność. Czas mijał celebracja mszy postępowała, aż nagle usłyszeli przed sobą tłumiony okrzyk bólu i jedna z gromnic wyrwała się dłoni lądując na ławce na tak zwanym poddupniku, czyli gąbce obszytej czerwonym materiałem, ale na szczęście po drodze zgasła nie wywołując niepotrzebnego w celebracji mszy pożaru. W ślad za tym zdarzeniem tu i ówdzie pogasły gromnice, mimo, że tradycja, może przesąd, a może wiara nakazuje przenieść płomień do domu, wygrawerować nim krzyż na drzwiach wejściowych, a potem odpalić świece domowników, żeby sprawdzić kto ma już pisać testament. Potem człowiek z człowiekiem pogrążyli się w modlitwie, aż tu nagle ogromny krzyk w prawej nawie kościoła. Spojrzeli momentalnie w prawo, a tam krzyk płoną żywym ogniem teraz już wrzeszczał, bo był włosami na głowie starej Pilchowej. Szybko jednak płomień został stłumiony przez strażaczkę wiejską z OSP Agusie Galicową, która sprawnie jak kościelny świece, nakryła go swoją kurtką z "Diora". Płomień zgaszony, wrzask płoną nadal, aż do przybycia pogotowia ratunkowego i jeszcze dłużej, aż w końcu Pilchowa w karetce doznała zawału i zmarła. Ale wtedy tłumowi krzycząc kazał rozstąpić się proboszcz, który biegł z zakrystii z wielkim garnkiem wody święconej, która została się po kolędzie. Ludzie rozstąpili się i zaniemówili, a lekarz i kierowca zamarli w jakimś odrętwieniu znamionującym wydarzenia cudowne i niezapomniane. Proboszcz chlusną wodą święconą na twarz Pilchowej i po chwili zaczęły zabliźniać jej się rany, i odrastały spalone włosy, a w dodatku w złocistym blondzie, że wyglądała pieruńsko jaśniście, a zarazem intrygującą była niczem janioł corny nawrócuny z piekieł nazad do chórów anielskich, taki efekt robił kontrast włosów anielskich i góralskich zmarszczek, które nie poddały się cudownemu ozdrowieniu. A potem zerwała się Pilchowa, wyskoczyła z karetki krzycząc - gdzie moja gromnica i że musi się wziąć za siebie, bo z dotychczasowymi osiągnięciami życia to ledwo czyściec, tak jej powiedział święty Piotr, który jak to Żyd, jak zwykle był nieogolony, wręcz zarośnięty. Kiedy Pilchowa przybiegła z powrotem ze swoją gromnicą, to sześcioletnia Jagusia Foksowa zapytała nie zwracając się konkretnie do kogoś - mama mówiła, że Pilchowa tą gromnicę przychodzi święcić od siedemnastu lat, no to jak to jest, święcenie ma termin ważności?

Wtedy Anioł przemówił do proboszcza, a ten szybko pojął sens jego przekazu i wykrzyczał - Pilchowa zmartwychwstała, wolą Pana naszego jest nasza radość i świętowanie po świt tej nocy, a świt nadejdzie o siódmej dnia jutrzejszego, więc pijmy, jedzmy, muzykujmy i tańczmy bracia i siostry, albowiem rodziną jesteśmy i zaraz właściciel pobliskiego sklepu otwarł jego podwoje rozdając wino, piwo, nalewki i wódki oraz jedzenie, to samo uczynili właściciele wszystkich sklepów we wsi, a muzycy pobiegli do domów po skrzypce, gitary i inne żympoły beskidzkie i zaraz popłynęły w powietrze pod rozgwieżdżonym niebem skoczne nuty łot Zwardonia po Korbielów znane z dziadzisków i pradziadzisków, a naród ruszył w tanga hulankę i swawolił!

Wreszcie do pani Jadzi, pomocy administracyjnej zstąpił Duch Święty i nakazał jej prorokować w głosoalli wszystkich gwar Podhala i Podbeskidzia, że górole majum rusyć do potoku płynuncygo przez wieś, którego nurt probosc mo psezegnać, a tyn zamieni się w cabernet sauwignon cerwuny półsłodki jaki Mołdowiony majum najlepsy. I tak się stanyło i wsyćkie rusyli do wody, ksiunc znok ksyza ucynił i potem wskakiwali do rwących hektolitrów wina i tańcyli w nim i ciesyli się, a Duch Świnty do nich dociroł i sie pseprasały Górole i obiecywały sobie kuniec wojyn o miedze i nawet tych łot stu lat tocunych.

I widział Bó ze śwornie się bawium, to psenius zaro chopokóf z Piersi nad potok i sie zacyno, i śpiewali , że "będzie zabawa, będzie się działo i nocy będzie mało". A potem jeszcze Enej przyniósł kamień z napisem LOVE, jesce Bednarek uromantycznił "list" taplając się w winie potoku, a nad ranym Golce zamieniły ten raj w raj San Francisko i byna jazda i tańcyli farosz, grzesznicy i gaździnę w tany porwał gazda. Heeeeeeeeeeej łop!!

Mirosław

297 746 wyświetleń
4773 teksty
34 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!