Menu
Gildia Pióra na Patronite

metafizyka

skubson

- Cześć Madziu
- Część Kubuś, po co chciałeś się ze mną spotkać tak nagle i pilnie, po tylu latach ?
- Bo widzisz Madziu pamiętam czasy studiów kiedy potrafiliśmy przegadać całą noc, a w momencie kiedy słońce budziło się ze snu Ty zawsze byłaś wstanie poradzić mi co powinienem zrobić, jak się zachować.. Pamiętasz?
- Pamiętam. Coś się stało?
- Tak.. ale zacznę od początku..

Czasami mam wrażenie że to wszystko co dzieje się wokół mnie to sen, tylko zły sen. Z którego zaraz się obudzę, przekręcę głowę na prawy bok i zobaczę najcudowniejszy, najpiękniejszy i co najważniejsze jedyny w swoim rodzaju uśmiech mojej żony. Poznałem ją niecałe 24 lat temu na jednym z obozów narciarskich we Włoskich Alpach. Nie znaliśmy się wcześniej. W momencie kiedy ją zobaczyłem wsiadającą do autokaru i uśmiechającą się do mnie pomyślałem. że taki uśmiech to może mieć tylko afrodyta, którą ja spotkałem na swojej życiowej ścieżce. Wyobraź sobie, że jak ona się uśmiechała to nawet słońce wychodziło zza chmur, żeby zobaczyć ten piękny widok. A ja miałem go przez tydzień praktycznie na wyłączność.

To był niezapomniany okres w moim życiu. Do dzisiaj pamiętam jak jeden z dzieciaków zapytał ją czy ma męża, bo mu się wydaje że jest moją żoną. Śmialiśmy się z tego przez cały dzień. Brano mnie już w życiu za czyjegoś chłopaka, ale nie męża, przynajmniej nie do tego momentu. Po tych siedmiu dniach spędzonych na wspólnej opiece nad dziećmi wróciliśmy do Polski, na parkingu gdzie rozchodziliśmy się do domów, poprosiła mnie o numer telefonu. I tak zaczęła się moja znajomość z Gabrysią. Po tygodniu czasu spotkaliśmy się pierwszy raz, rozmawiało się nam niewyobrażalnie dobrze. Czas upływał tak jakby minuta nie miała sześćdziesięciu sekund a co najwyżej dziesięć. Nagle okazało się, że to co dla mnie jest określane mianem „ulubione” ona podzielała w zupełności. Z dnia na dzień okazało się że tam gdzie ona tam i ja, tam gdzie jej myśli tam i moje. Było jak w bajce. Takiej z happy endem. Dla nas takowym był 10 września kiedy na ślubnym kobiercu powiedzieliśmy sobie sakramentalne tak. Wspólne życie we dwoje to było spełnienie naszych marzeń o budowaniu szczęśliwej rodziny. Rok po naszym ślubie urodził się Maciek nasz syn, wszystkie najlepsze cechy odziedziczył po mamie, po mnie jedynie wzrost - takie życie kiedy ma się piękną i mądrą żonę. Teraz Maciek ma 23 lata studiuje prawo na najstarszym uniwersytecie w Polsce. Fantastyczny facet i cudowny syn. No i jest jeszcze Agatka tegoroczna maturzystka, nie ukrywam moje oczko w głowie. Mężczyźni za nią szaleją, w końcu to wysoka, szczupła brunetka o naturalnie kręconych włosach. Jestem z nich strasznie dumny. Życie jak w bajce. Cudowna żona, fantastyczne dzieciaki. Nie uważasz ? Wszystko było pięknie i cudownie do poniedziałku..

Wstaliśmy z Gabi jak zwykle o 7.30 fakt, że było to po trzecim przypomnieniu w budziku to już pominę, w końcu trzeba się jakoś zebrać. Obowiązki czekają. W poniedziałki, środy i piątki śniadania robię ja. We wtorki, czwartki i soboty Gabson, a w niedziele urządzamy wspólne gotowanie. Taki mały podział zadań. Przynajmniej się rano nie sprzeczamy kto robi śniadanie, a kto dłużej wyleguje się w łóżku. Jak co rano udałem się do piekarni po świeże bułeczki dla mojej afrodyty i po drodze zahaczyłem o kwiaciarnie. Nie ma to jak rozpocząć tydzień od śniadania podanego do łóżka śniadania z bukiecikiem fiołków w tle. Od razu człowiek zapomina, że to poniedziałek i kolejny tydzień właśnie się rozpoczyna. Nie zapomniałem także o sobie. Gazetka do porannej kawy to obowiązkowy punkt w codziennym rytuale dnia. Spokojnie przeczytałem sportowe streszczenie weekendu. Wiesz jak ważny w moim życiu był i jest sport. W tym czasie Gabi wychodząc do pracy storpedowała mnie swoim uśmiechem wartym milion dolarów. Mam wrażenie że ktoś mnie wtedy podtapia i tym kimś jest moja żona i dopamina wypływająca z jej uśmiechu. Zanurzony w studni szczęścia udałem się do pracy.

Piąte piętro jednego z największych budynków w tej części Krakowa. To moja strefa pracy. Cieplutka posada w rządowej firmie pomagającej funkcjonariuszom państwowym. Nie raz , nie dwa zdarzyło się , że porada prawna uratowała komuś życie i zdrowie.

Rozpocząłem kolejny tydzień w pracy, która jednocześnie sprawia mi przyjemność i gwarantuje stabilność finansową. I wtedy dostałem telefon z gabinetu lekarskiego. Z prośbę natychmiastowego przybycia. Pomyślałem że to bardzo dziwne.. w poniedziałek zaraz z rana dzwonią do Ciebie z gabinetu stomatologicznego. Rzuciłem w pracy zdawkowe – „Wracam za godzinę, mam pilną sprawę na mieście”. Pojechałem na ulice Zyblikiewicza i pod gabinetem zobaczyłem policyjny radiowóz i karetkę pogotowia. W tym momencie wiedziałem, że coś jest nie tak. Jak grom z jasnego nieba doszło do mnie, że to przecież moja żona miała dzisiaj rano miała iść do dentystki. „Proszę się przesunąć!! Proszę nie przeszkadzać!!” słyszałem już z dala.
Wpadłem jak torpeda do gabinetu i wykrzykując „Gabrysia, gdzie jest moja Gabrysia” próbowałem coś osiągnąć.. nadaremnie. W kącie widziałem zapłakaną dentystkę. Obsługa karetki wykrzykiwała do siebie zdawkowe szybko nie wiele czasu jej zostało.

Moja żona odeszła w drodze do szpitala w jednej z krakowskich karetek pogotowia. Od miesiąca mam wrażenie jakbym wypuścił z rąk moje serce, które roztrzaskało się na miliony kawałków uderzając o posadzkę. Przy czym każdy z tych miliona kawałków to kawałek jej serca. Bo tak naprawdę Madziu to od momentu kiedy ją poznałem moje serce było jej sercem. Moja dusza jej duszą, stanowiliśmy jeden organizm w dwóch ciałach. A tu nagle już nie budzę się rano z poczuciem, że sprawiam mojej żonie przyjemność. Szary zwykły poniedziałek jest szarym zwykłym poniedziałkiem bez perspektyw na lepszą chwilę. Na chwilę szczęścia.
I co ja mogę zrobić w tym momencie, w tym miejscu?

Nic Kubuś nie możesz zrobić, jedynym lekarstwem jest czas. To lek który działa bardzo powoli, ale jest skuteczny na dłuższą metę na pewno. Pamiętaj, że Gabrysia pozostanie w Twoim życiu na długo, bardzo długo. Może nie fizycznie, ale metafizycznie
- Napijmy się wina ono przyspiesza czas…

4460 wyświetleń
36 tekstów
1 obserwujący
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!