Było już późno. Siedzieli w fotelach na balkonie i słuchali muzyki ze smartfona. Tym razem były to melodie "Starego Dobrego Małżeństwa". Timofiej Pankratycz postanowił ten wieczór uczynić jeszcze bardziej tradycyjnym i otworzył, a potem rozlał czerwone Cabernet Saugvinon, któremu to winu byli wierni od momentu, kiedy ono pojawiło się na polskich półkach sklepowych. Było bardzo dobre dla ludzi, którzy byli wierni swojemu życiu - pracy, ale i rozrywce, a po niej świętemu i smacznemu, wręcz często rozkosznemu spokojowi. Byli po prostu wierni swojej nie pisanej zasadzie, że żyją dla przyjemności swojej i dobra innych, a życie samo przyniesie zło, więc nie ma co mu w tym pomagać stosując się do zasad innych ludzi, więc po prostu byli niewierni temu czym odurzył ich system, choć wychodzenie z wszelkich nałogów było trudne.
Melodie płynęły, a oni przeglądali tak zwaną stronę na fb. - Spójrz na to. Warsztat o wierności. - Napisz, że jesteś wierny zmienności swoich poglądów. - Hm. To ma nawet sens."Wszystko płynie", jak skonstatował pewien myśliciel i w sumie miał racje, a jak płynie, to zmienia się, więc stale do zmian się trzeba dostosowywać, bo inaczej gubimy ludzi po drodze i rodzi się ból życia w pamięci. Rodzą się samotności we dwoje, samotności w tłumie, umierają w nas wiary, miłości, zabijane przez poronione lub wyschłe nadzieję. A i do takich ginących nadziei trzeba się umieć dostosować i odejście sobie w piękno szykować, piękno, które jest, które czeka na swoją wierność, ale od początku, który jest wbrew, ale miłością jest. - Wierność, to szerokie pojęcie, ale generalnie chodzi w nim o to kochany, aby narzucić ludziom wzorce postępowania, żeby władza mogła łatwiej sterować ludźmi. - O tym jest sienkiewiczowska przypowieść o Kmicicu i jego przysiędze na krucyfiks Radziwiłłom. - Na szczęście jest coś w człowieku takiego, jak zdrowy rozsądek, wrodzone przyporządkowanie uczciwości, nazywają to też sumieniem. - Tak, bo nie żyjemy dla symboli - krzyża, flagi, czy czegoś takiego jak idea sakramentu małżeństwa. Żyjemy dla szczęścia. - A jednak dobrze jest być w małżeństwie i mieć wiernego małżonka. - To nie jest takie proste. Cóż wierność, kiedy bije i pije? - A jak to rozwiązujesz w służbie? - Ja miałem jedną zasadę, której byłem wierny. Akt przemocy uważałem za rozwiązanie małżeństwa, akt niewierności również. - Co Bóg złączył, to tylko sierżant, a teraz pułkownik Timofiej może rozłączyć? Haa ha ha. - Nie tylko, na szczęście moi koledzy też byli temu wierni. Uczyliśmy kobiety, bo to o nie najczęściej chodzi, że są ludzie i instytucje, które pomogą wyjść z małżeństwa. I tego wymagam od dzisiejszych służb interwencyjnych i dzielnicowych, którzy są mi podlegli. Nie ma coś takiego jak druga szansa. - O wierności można pisać eseje i rozprawy. W zasadzie dość skutecznie zakuto nam w nią łby. He he. - Tak, wiąże się to z ideami państwa, religii, czy z zyskiem po mojemu. Każdy chce, kto ma ciut władzy, aby zwykły człowiek był wierny jemu i zasadom , które wymyślił, aby niewolnictwo trwało. - Kreują w nas stale wierność komuś albo czemuś. Manipulują tym pojęciem na wszelkie sposoby i idzie tylko o to żeby ludźmi władać. - Mamy być wierni polskim markom, mimo, że za tymi markami kryje się wyzysk i poniżenie pracownika. - Wierni polskiej fladze, a przecież pod tą flagą były więzienia CIA, żołnierze pod tą flagą napadli na nikomu nic nie winny Irak. - Mamy być wierni na przykład dyplomatom, którzy jednak nie zdają pełnego raportu ze swoich działań na arenie międzynarodowej, bo uważają, że wiedzą lepiej. - Dlatego bądźmy kochanie wierni sobie wzajem, dobrej uczciwej pracowitej pracy, czyli służmy, a w życiu liczy się najpierw wierność sobie i dobre zabawie oraz jak najwięcej chwil w poczuciu szczęścia, luzu, uśmiechu, bo nie każda wierność jest wierna naszemu dobru. - Teraz napijmy się i tańczmy!