Menu
Gildia Pióra na Patronite

...::Randka w kinie::...

Przemio

Przemio

- Ale pięknie wygląda – pomyślałem widząc Kasię stojącą pod bramą – normalnie jak gołębie w locie.
Jej czarne, proste włosy kończyły się idealnie na ramionach. Ubrana była w czarny płaszcz, który długością przegrywał tylko kilkoma milimetrami z jej spódniczką; również czarną. Czarne miała też leginsy i pod kolor dobrane, oczywiście czarne kozaczki z brązowym futerkiem, sięgające prawie po kolona. Stała trochę niezgrabnie ale przecież nie ma ideałów. Widząc mnie rzekła:
- Hej.
- Witaj – odpowiedziałem – cudnie wyglądasz.
- Dziękuję.
Zauważyłem, że się peszy, więc wręczyłem czerwoną różyczkę, zastanawiając się, czy nie skłamać, że to z mojej działki ale zaczął prószyć śnieg, więc darowałem sobie to kłamstewko. Gdy wziąłem ją pod rękę, poczułem nieziemską woń jej perfum. Oczarowany wyglądem i odurzony zapachem, miałem mały problem z otwarciem drzwi samochodu. Pewnie to przez mróz ale jednak krępująca sytuacja.
Przez całą drogę gadaliśmy. Miałem wrażenie, że znamy się od dziecka albo i jeszcze dłużej. Normalnie była jak najlepszy kolega, jak kumpel spod celi, czy też jak koniokrad, z którym można konie kraść. W sumie to była lepsza od nich, bo miała cycki a koledzy nie.
W końcu podjechaliśmy pod kino. Po zaparkowaniu, szybko wyskoczyłem z samochodu i otwarłem drzwi. Na szczęście tym razem bez problemu. Z racji tego, że jest to stare kino a z sufitu sypie się tynk, bez najmniejszych oporów weszliśmy do środka. Przy kasie też nikogo nie było, więc szybciutko kupiłem bilety i udaliśmy się do sali z wielkim ekranem na którym leciały już reklamy.
A my nadal wciąż gadaliśmy. Normalnie z każdą minutą czułem jak strzałka Amora wbija się coraz głębiej w mój tyłek.
No i nadszedł czas filmu. Główny bohater dowiedział się, że ma trudną misję do wykonania ale z racji kryzysu, dostanie tylko rower, napędzany siłą własnych nóg. Tak wyposażony ruszył do Wietnamu.
- Ale nudy – powiedziała Kasia.
- Może zaraz się rozkręci.
- Wątpię – i ukłuła mnie w brzuch.
Niestety ale mam gilgotki, więc zacząłem piszczeć jak panienka:
- Aaaa ! Przestań.
Moje piski jakby ją zachęciły, bo teraz już dwoma rękami atakowała mój biedny brzuszek.
- Jak nie przestaniesz, to ci oddam – zagroziłem. Zastygła w bez ruchu i rzekła:
- No dawaj, jak takiś mądry.
Delikatnie, więc położyłem dłoń na jej brzuchu. Nie drgnęła. Widząc jej uśmiech na twarzy, zacisnąłem rękę a drugą wbiłem pod żebra. Teraz to ona piszczała i wrzeszczała. Na szczęście nikogo nie było na sali, więc kontynuowaliśmy tę walkę. W końcu nasze spojrzenia się zderzyły i coś zaiskrzyło w powietrzu.
- Atakuj pierwszą bazę –podpowiedziało Serce.
- Ale zrób to delikatnie – dopowiedział Mózg.
Tak też uczyniłem. Powoli zbliżyłem się do twarzy Kasi i najdelikatniej jak tylko mogłem, musnąłem jej usta.
- A teraz z języczkiem – zawołało Serce.
- Jeszcze za wcześnie – zasugerował Mózg.
I znów posłuchałem się Mózgu. Delikatnie ustami złapałem jej górną wargę i przygryzłem. W odpowiedzi, ona zrobiła to samo z moją dolną wargą.
- Atakuj językiem ! – znów wołało Serce.
Po chwili namysłu, wsunąłem język. Szybko go wyłapała i teraz we dwoje obracaliśmy językami.
- Super – ucieszyło się Serce – a teraz druga baza.
- Pamiętaj o delikatności – wtrącił się Mózg.
Z lekką nutką niepewności, wyruszyłem dłonią w podróż po Kasi ciele. Zacząłem od brzuszka. Powoli, zygzakowato jak wąż pełzłem coraz wyżej aż dotarłem na wzniesienie. Zamruczała. Zachęcony tym, najechałem całą dłonią i złapałem ją jak mokrą gąbkę, którą trzeba wycisnąć z wody. W ten sposób chyba uruchomiłem jakąś dźwignię, bo poczułem jak jej język zaczyna przyśpieszać. Zaczęła też coraz ciężej oddychać, więc uwolniłem jej usta i przyssałem się do szyi. W tym momencie zrobiła coś czego się nie spodziewałem – wplotła swe palce w moje włosy – aaaa ! Tyle się starałem, żeby równiutko układały się na bok a ona je rozczochrała, eh. No cóż, taka jest cena za cycki.
Gdy już skończyła tarmosić me włosy a ja wystarczająco oznakowałem jej szyję, powróciłem do ust. Na to zawołało Serce:
- Teraz została ci do zdobycia ostatnia baza.
W sumie Serce miało rację, więc powolutku wycofałem się i ruszyłem ku dołowi. Z rozpędu przeoczyłem spódniczkę i zatrzymałem się na kolanie. I znów pod górkę. Gdy już wyczułem materiał, delikatnie palcem podniosłem skrawek spódnicy i wjechałem całą dłonią. W tym momencie rozchyliła lekko nogi.
- Masz zielone światło ! – wrzeszczało Serce – do ataku !
Cóż mogłem począć; ruszyłem. Czym byłem dalej, tym było cieplej aż najechałem na jakieś zgrubienie.
- Czyżby macica jej wypadła ? – pomyślałem – a może ma tak wielką łechtaczkę ? O rany, to się poruszyło ! To z pewnością Obcy ! Aaaaa !
Już chciałem uciec ale złapała mnie za rękę.
- Muszę ci coś wyznać – przemówiła.
- Tak ?
- Gdy się dwadzieścia lat temu urodziłam...
(w tym momencie cały Wszechświat wstrzymał oddech)
...byłam chłopcem.

21 109 wyświetleń
173 teksty
45 obserwujących
  • Przemio

    16 February 2012, 17:40

    w realu jestem raczej nieśmiały ; ]

  • jacqeline

    6 February 2012, 15:07

    Mistrzostwo :)

  • Wichura

    4 February 2012, 14:32

    No nieeeee... Jak doszłam do "macica jej wypadła", to mi wypadła... szklanka z ręki. ;D

  • Przemio

    1 February 2012, 17:17

    heh ; ) a ja wolę rano dobrze zjeść, niż siadać przed komputer ; )
    ale aż 11 godzin pracy ? nieźle ; D

  • 31 January 2012, 19:58

    Przemku,
    Nie ma czego zazdrościć- 5:45 to 15 minut przed wyjściem do pracy- stojąc już w butach i ze skrobaczką do szyb w rękach jeszcze sprawdzam co na cytatach słychać- jak trafię na taki smaczek jak Twoje opowiadanie to muuuszę przeczytać- to taki napęd na najbliższe 11 godz. pracy:)

  • Przemio

    31 January 2012, 18:56

    ha, ha ; D a mnie zawsze kusiło, żeby obciąć im włosy ; ) ale to były lalki siostry, więc nic z tego nie wyszło...

  • Sheldonia

    31 January 2012, 18:49

    Co do biednego Kena... :D Też kiedyś sprawdziłam i był to dzień, w którym ostatecznie porzuciłam zabawę lalkami Barbi ;p Trauma na całe życie:)

  • Przemio

    31 January 2012, 18:33

    bezpieczeństwo najważniejsze ; )
    aha, nie sprawdzaj Kena, bo już kiedyś sprawdziłem - ma to samo co Barbi ; D

    Kaludio, dziecko drogie, nikt do czytania Cie nie zmuszał ; ) ale jeżeli Cie zgorszyłem tudzież/i zawstydziłem, przepraszam - to było (przed)ostatni raz ; ]

  • Sheldonia

    31 January 2012, 14:48

    Hehe to żeby było bezpieczniej to będę łapać tylko tych, których już trochę znam,a co do których mam pewne wątpliwości, jeżeli chodzi o ich wyposażenie;D

  • Przemio

    31 January 2012, 13:30

    he, he ; D chodziło mi w sensie metaforycznym ; D
    trochę niebezpiecznie byłoby tak podchodzić do każdego i łapac ; p