Żona wie, że mąż jest ważniejszą dla niej osobą niż dzieci i mąż wie, że żona jest ważniejszą osobą od dzieci, a tym samym od jego matki, ojca czy jej rodziców. Oboje wiedzą, że oni są fundamentem małżeństwa, a małżeństwo jest fundamentem rodziny. Wiedzą, że w razie jakiegokolwiek odstępstwa utracą wszystko - dzieci i najważniejsze - siebie.
... wiesz dlaczego rację ma Mirek, a nie Ty?... bo jego "schemat" nie wyklucza poświęcenia dla dzieci, a jednocześnie uczy ich, że nie są najważniejsze... że najważniejsza jest cała rodzina... że dla tej całej rodziny muszą tak samo pracować... że nawet mogą zostać "poświęcone"... a Twój schemat uczy dzieci egocentryzmu... że są najważniejsze... że są ważniejsze od całej rodziny i wszystko się im należy... i dlatego w którymś momencie miałaś (a może nadal masz) problemy z synem... a ta pani pedagog?... typowe śląskie podejście do dzieci... bo dzieci są ważniejsze od rodziców, a pewnie sama nie ma dzieci, lub ze swoimi sobie nie radzi...
Bożeno, mało wiesz, na czym się znam, a na czym nie, ale czasami podoba mi się Twoje pisanie, jeśli szczerze piszesz. Wiele dałaś swoim dzieciom, wiele Cię to musiało kosztować, ale nie dałaś im jednego, moim zdaniem ważnego szczegółu - ojca. Może to nie Twoja wina, nie wiem, ale pewnie trochę tak, bo skoro wstępowałaś w związek, to musiał być jakiś ojciec...ale Ty twierdzisz , że od początku wstąpiłaś w związek tylko z dawcą... Nie oceniam Cię, bo w sumie Cię lubię, pomimo różnych zawirowań w Twoim zachowaniu. Cytatowa społeczność jest zróżnicowana, nie wszyscy są tu prostakami, choć część takich udaje. :) Pedagog w szkole, to szkolny pedagog... pomaga szkole, nie uczniom, ani ich rodzicom... na ogół... niestety. Miłego wieczoru. :))
Też tak uważam. Słowa Bożeny nie są wyjątkiem, wiele kobiet zmienia priorytety, gdy pojawią się dzieci, to w pewnym sensie fizjologiczne, by chronić potomstwo... Pomijam przypadki patologiczne, kiedy mężczyzna nie zasługuje na żadne priorytety, choć takich nie jest mało, ale są też kobiety, które mają wypaczoną drabinę... kasa, ciuchy, seks....... dzieci, mężczyzna, taboret w kuchni... albo kasa, kasa, władza, sława, podróże........mężczyzna, taboret w kuchni...... dzieci albo kasa, kasa, władza, sława, podróże........taboret w kuchni, dzieci.... mężczyzna...... seks..... albo ksiądz proboszcz, pielgrzymki, odpusty niezupełne..... taboret, dzieci, mężczyzna..... kasa..... Ale to ostatnie do Bożenki nie podobne. :P:D
To jedna z mądrzejszych myśli o małżeństwie jakie tutaj ( i nie tylko tutaj) czytałam. Inaczej wyglądałyby nasze rodziny, gdybyśmy wzięli do serca ten sposób patrzenia na nie.