Menu
Gildia Pióra na Patronite

Żegnała go codziennie tym samym sztucznym uśmiechem. Machała na pożegnanie, gdy wsiadał do samochodu i poprawiał krawat. Ten sam krawat za chwilę zdejmował z niego ktoś inny. Miała ochotę spalić wszystkie ubrania mężczyzny, zmienić zamki, nie zobaczyć go już nigdy. Upijała się czerwonym winem, ocierając łzy z rozgrzanych policzków. Wracał. Zawsze wracał. A na jej ustach znowu pojawiał się uśmiech i wszystko wracało do normy.

83 wyświetlenia
1 tekst
0 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!