Zawisłem jakbytwarzą nad piersiami śliną mokrymi, wbiłem pazury w ud aksamit i jędrność pośladków, wskoczyłem aż twe kości zajęczały ze strachu. Słońce zgasło, noc cicha bez słów ani szeptu, tylko ktoś płacze w nadgryzioną twarz księżycowi. Pożarłem twoje serce w całości, do końca z lubieżnym uśmiechem...