Chyba J. Peterson w wykładzie o syndromie Piotrusia Pana, powiedział że by dorosnąć trzeba poświęcić swój potencjał na rzecz czego rzeczywistego i konkretnego
... czy zawsze dorosłość musi się wiązać ze zmianą "jednej gry na inną grę"?... dziecko stara się dostosować "zasady gry" do własnych potrzeb... może dorosłość to nie zmiana "gry" lecz spostrzeżenie, że to jednak my powinniśmy się dostosować do "zasad gry", a sama "gra" powinna pozostać ta sama... inaczej, po co uczyć się w dzieciństwie "gry i jej zasad", skoro i tak w dorosłym życiu trzeba nauczyć się "innej gry" i "innych zasad"?...