W życiu każdego człowieka pojawia się moment, kiedy chce zmienić swoje życie, potrzeba tylko impulsu. Moim impulsem była sytuacja w której całe życie przeleciało mi przed oczami.
Silnego impulsu, albo po prostu mocnego kopa. Ale kiedyś te "razy" skończą się w najmniej oczekiwanym momencie, wtedy właśnie już nasza w tym głowa, z czym zostaniemy na koniec...a to co się dzieje obok nas nie pomaga.
konkretnie? hmh... w sumie prawda nie dałem całego przemyślenia, każdy ma inny impuls, może to być wszystko, od widoku nieba pełnego gwiazd, poprzez rozmowę z kimś kto uświadomi Ci coś z czego nie zdawałeś sobie sprawy, aż do sytuacji kryzysowej, kiedy jesteś blisko śmierci. No i oczywiście każdy na taką sytuację reaguje inaczej, bo chcieć nie zawsze znaczy robić, a tutaj chodzi mi o taką sytuacje, po której zaczynasz coś zmieniać.