czasem oddajemy się komuś tak bardzo,że wszystko wokół przestaje się liczyć...wycofujemy się z życia towarzyskiego,zapominamy o przyjaciołach skupiając się tylko na tym,by odzyskać ukochaną osobę.to staje się wręcz chorobliwe... aż pewnego dnia kiedy już wszystko zawodzi, uświadamiamy sobie,że jesteśmy sami...a przynajmniej tak nam się na początku wydaje...przykre doświadczenie. ale w końcu kiedyś znów wyjdzie słońce:)trzeba tylko umieć je na nowo dostrzec...
Tak, to smutne, gdy ktoś kogo kochamy nas już nie darzy tak wielkim uczuciem... Ale tak naprawdę to nikt nigdy nie jest sam, trzeba tylko uważnie rozejrzeć się dookoła... Głowa do góry, wszystko jakoś się ułoży, wierzę w to i tego Tobie życzę, pozdrawiam :)