-Wyciągnij mnie z tego dołka... -Nie. -To chodź tu do mnie, będziemy tu we dwoje. -Nie. -Chcesz mnie tak zostawić? -Tak. -To lepiej mnie zakop. Proszę.
Ok, dziękuje za radę. Całkiem nieźle, choć powoli (i już kończyny mnie bolą)mi idzie. Niestety to nie jest całkowita metoda wyjścia z dołka. Samymi chęciami mogę wydostać się...do połowy....Będę już widziała co dzieje się na powierzchni ziemi, ale będę mogła sobie tylko popatrzeć. Cóż. Poczekam sobie tu trochę. Może kiedyś ktoś wyciągnie do mnie rękę. I wtedy z czyjąś pomocą wyjdę.
Może i znów wpadniesz. Ale jeśli wyjdziesz teraz to następnym razem będziesz już wiedziała co robić aby z niego wyjść. No to próbujemy... Ręce i nogi szeroko... Staraj się napierać na obie ściany z jednakową siłą... Powoli przesówaj jedną rękę lub nogę wyżej... Na przemian... Po kolei...
Przecież chciałam, tylko nie otrzymałam pomocy.Jak można samemu wyjść z tak głębokiego dołu...nie da rady. Zresztą.......jestem prawie pewna że kiedyś znów tu wpadnę =[