W małżeństwie lepiej być przyjaciółmi "na zabój", Niż zabijać się codziennym zadzierzganiem się, Poprzez przemoc fizyczną i psychiczną, zazdrością Oraz nietolerancją dla przejawów wolności i odrębności. Bo to fałszem jest, że musimy być jedno.
Dziękuję za Twój tak obszerny komentarz Grzegorz. Tak, to takie proste i trudne, ale piszę o tym , bo te rozstania potem takie bolesne i czasem naprawdę wystarczyło by troszkę zrozumienia i obecności w potrzebach małżonka, a jeszcze te się zmieniają zbiegiem lat...trudne.
... to nie fałsz, że małżonkowie to jedno... to tylko ludzkie interpretacje są najczęściej fałszywe...
... zazdrość?... "kochanie pozwól mi się śledzić, zostań moim szpiegiem" - jak kiedyś napisałem... to co się robiło w ciągu dnia, to dobry temat na wieczorne pogaduchy przy kawie lub herbacie... jest temat, rodzi się przywiązanie i zaufanie.... no bo czy może zdradzać ktoś, kto szczerze i swobodnie mówi o swoim dniu?... kto niczego, lub prawie nic nie ukrywa?...
... hobby i osobni przyjaciele?... nie trzeba podzielać upodobań partnera... wystarczy okazać minimum zainteresowania, wysłuchać go... cieszyć się jego dokonaniami, pocieszyć w porażce... to wystarczy...
... swoboda i samodzielność - tak... niezależność - nie... chodzi o lojalność i uwzględnianie w swych zachowaniach, czynach, wypowiedziach, itp interesu partnera i wspólnej rodziny... to wystarczy, reszta jest sprawą każdego z osobna...
... prawda jakie to proste?... i jak wszystko co proste, cholernie trudne (!)...
... to wszystko zasady stosowane również w szczerej przyjaźni... od przyjaźni odróżnia to tylko wspólne łoże, wspólne dzieci i wspólne cele...