Oj tak, poranek miły, jakiego długo nie było :)) Raaaadość rozdaję, raaaaadość :)) No masz Ci los! Po prostu dobra Twoja myśl ;) Trzym formę :D - szczerą - tę na twarzy i w myślach :))
W taki właśnie sposób wygląda to nasze życie. Stoimy i krzyczymy wszyscy, nie słysząc siebie nawzajem. A często ci, którym zdarza się usłyszeć, przechodzą obojętnie...
Być może, gdyby potraktować te rozczarowania, jak cierpienie, przeciwności, kłody pod nogi, to może będziemy w stanie wyciągnąć z nich jakąś naukę. To są trudne lekcje. Ale nauczyciele z reguły są srodzy :) Matka, która chce nauczyć czegoś swoje dziecko, nie powinna mu "podsuwać wszystkiego pod nos" :)
"Czasami w mojej nadziei drażni mnie ta omylność, która zakorzeniona w prawdzie rośnie nawożona radością, w jednej chwili pęka by narodzić ten wrzask kiedy wiem że poszła na marne" - świetny materiał na myśl :) Jednak wolę już ten wrzask, niż przejść przez życie milcząc, jakby mnie nie było. Kiedy boli, to wiesz, że żyjesz.
Całe moje serce buntuje się zawsze przeciwko temu, że "głupich" :) Potrafię żyć czasem bez wiary, potrafię wytrzymać bez miłości, jednak bez nadziei wszystko pozostałe traci dla mnie sens.
Zwątpienie i Nadzieja są jak "stare dobre małżeństwo". Cały czas jakby blisko, a jednocześnie w separacji. Jedno depcze drugiemu po piętach, nie zawsze chcemy to dostrzegać, zaślepieni jednym lub drugim.
Enrico, mnie się wydaje, że taka ucieczka na niewiele się zda :) Może to jest po prostu nieodłączny element naszego życia... Może jedyne, co możemy zrobić, to starać się, by tych zwątpień było jak najmniej, albo żeby trwały jak najkrócej... Nie wiem, chyba w takich kwestiach nigdy nie ma jednoznacznych odpowiedzi :)
Bosy, całkiem niezła sugestia :D Może właśnie trochę sprytu wraz z poczuciem humoru, to jest jakiś sposób :)