Menu
Gildia Pióra na Patronite

Ten bezczelny dzwięk, który bolesnym sztychem wbił mi się pod czaszke i wyeksmitował z niej resztki snu wydawał się jakiś znajomy. No tak , to przecież ryk budzikowego alarmu w moim telefonie. Nie mam nawet kogo obarczyc winą za tą wczesnoporanną niesprawiedliwość. Sama własnoręcznie podpisałam na siebie decybelowy wyrok ustawiając zaawansowaną technologie na szóstą rano. Szorując zęby w łazience dostrzegłam jakąś wyblakła facjatę zasłaniającą swoim konturem cała niemalże tafle lustra. Ani skrawka odbicia dla mnie . Juz miałam upominać się o lustrzaną przestrzeń życiową ale zdrowotnie wyprofilowana szczoteczka do zębów skutecznie mnie zakneblowała. Na szczęście . Bo blada gęba okazała się być moją własną. Zlustrowalam sie raz jeszcze, i tym razem , dla efektu terapeutycznego , gleboko zajrzalam sobie w oczy.. A tam? Pustka ustępująca miejsca przejawom rezygnacji. Niedobrze jest, pomyślałam . Podobnie musiał wyglądać Hannibal kiedy dowiedział się ,że zdechł mu ostatni słoń a autostrade do Rzymu akurat rozkopali drogowcy. Pospiesznie wybrałam koszule i skacząc na jednej nodze w drodze do kuchni walczyłam ze złośliwą nogawką spodni. Wkrótce ją spacyfikowałam i dopadłam lodówki. Kusząca wizja nadchodzącego śniadania kojąco głaskała mi zszargane nerwy. Nie długo jednak tym głaskaniem się cieszyłam. Lodówka ukazując nędzę swojej zawartości obnażyła skale mojej rażącej niegospodarnosci. Resztka mleka w formie serwatki i rozpruta puszka sardynek . Od sardynek całkowicie uwolniona jednakowoż.. Wybiegajac z domu niesiony byłem lekkoscią wolnego od wszelkiej treści żołądka. Gdybym miał na ścianie kalendarz to ochoczo wyrwałbym z niego kartke z dzisiejszą datą. Pierwsza wyprawa do pracy po trzech tygodniach urlopu...

17 657 wyświetleń
136 tekstów
38 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!