Stał dobrą godzinę w deszczu, zanim dotarło do niego, że drży z zimna. Z zimna, czy wzruszenia ?Wspominał dźwięk jej słów, tak przykrych, wystraszonych, ale czy można bać się miłości ?Rozumiał, że jego nagła prośba zbyt ją przytłoczyła. Miał jednak nadzieję, że został dobrze zrozumiany, że zwycięży. Wierzył w to głęboko. Taka, jak jego miłość, wytrwała miłość człowieka, takiego jak on, musi zyskać wzajemność. Tyle radości sprawiała mu myśl, jak to niedługo skłoni ją do kochania, że właściwie w tym momencie nie żal mu, iż jeszcze go nie kocha. Drobna trudność, którą trzeba pokonać, to nic. Zbyt łatwo zdobywał serca. I nagle zamarł, jest coś, czego nie wie.