Taka możliwość jest możliwa, całkiem możliwa. ;) Czasami patrzymy na siebie, czasami na rozmówców, jedni patrzą częściej na siebie, inni rzadziej, a niektórzy w ogóle nie patrzą. Ludzie są różni, a wszyscy podobni. :)
Nie zrozumiałeś, nie twierdzę, że byłeś pod wpływem jakichkolwiek środków. Gdybyśmy tak bezmyślnie stosowali analogię, to wszyscy musielibyśmy być zrodzeni z dziewicy i wszyscy powinniśmy zostać ukrzyżowani. O dogmatach powinieneś rozmawiać z tymi, którzy w nich upatrują wiary, często w sposób fanatyczny. A ja, żeby nie mnożyć osobowości wierorakich, rzucę słowem kierowanym do cór i synów Koryntu, niczym jest zarówno obrzezanie, jak i nieobrzezanie. Danielu, kombinuj teraz, co mogłem mieć na myśli. Miłego wieczoru. :))
bo jej nie rozumiesz i wcale się temu nie dziwię odkryłem to dziś i o dziwo nigdzie w literaturze nie spotkałem takiego podejścia może to coś wyjątkowego
Wiesz, znam osoby które mówią o uczuciach, a ich nie czują. nauczyły się po prostu wysławiać. Wiedzą że rogal na ustach to śmiech. łzy to smutek. I na tym jadą. Ale to nie znaczy, że czują. Widać to, słychać ... Z tą myślą mam podobne wrażenie, choć nie o uczuciach mówi. Smuci mnie, nie sama myśl, tylko sposób.