Różo, nie o hamowaniu przez samo życie myślałam... Szkoda, że się boisz. Lęk zniewala, nie pozwala rozwinąć skrzydeł, widzieć i odczuwać w pełni. Spróbuj coś z tym zrobić, a zobaczysz jak piękne bywają kolory, smaki i zapachy...
Cris, dokładnie tak myślałam, można nie zauważyć celu...
Arturze, tak jak piszesz, często można przeoczyć to, co jest ważniejsze od jego osiągnięcia...
Jeszcze jedna idea towarzyszy mojej myśli, nie móc z tym w ogóle skończyć, aż się zagalopuje na "śmierć"...
Kiedyś pewien kolega założył się z drugim, że da radę na pełnym gazie wjechać i zaparkować gąsiennicowy pojazd wojskowy pomiędzy dwoma innymi. Dał radę i zrobił to równiutko, mimo że odległości pomiędzy były około metra, co przy kilkunastometrowych pojazdach jest sztuką wyjątkową. Dało się słyszeć huk i gdy opadł kurz okazało się, że nie wyhamował. Za pojazdami był mur, który nie miał szczęścia. Dobrze, że nikt nie przechodził ulicą, która była za murem. :) Czasami w wyścigu zapominamy o tym, co jest ważniejsze od zwycięstwa. Dobre. Pozdrawiam. :))