... sądzę, że wszelkie próby reform szkolnictwa są skazane na niepowodzenie... służą tylko partykularnym interesom nauczycieli... najlepsze szkolnictwo, najlepiej opłacany nauczyciel i obowiązek nauczania nic nie znaczy, gdy w narodzie brak chęci uczenia się... gdy brak chęci korzystania ze zdobytej wiedzy...
... nawet Milton Friedman nie opierał szkolnictwa na samych bonach, lecz na dopłatach rodziców... w efekcie powstałyby "szkółki niedzielne" dla wszystkich, i dobre szkoły dla wybranych...
... nie pisałem, że wszyscy... "układy i układziki" najskuteczniej szeregują ludzi... bez względu na wszystko... vide: np. polityka... tam prędzej "głupca z szóstką" uświadczysz, niż "mędrca z trójką"...
... Marcin, raczej nie nazbyt surowo... ...MyArczi... ludzie korzystają z wiedzy tylko tam gdzie im wygodnie... ... szpiek... rozliczaliby z wystawionych stopni, a nie z przekazanej wiedzy... mielibyśmy "debili" z szóstkami na świadectwie... ... Petro, masz pełną rację...
I moim zdaniem najlepsze rozwiązanie to by najbardziej zainteresowani edukacją, czyli rodzice rozliczali nauczycieli i ci według wyników dostawali wynagrodzenie - jak piekarz piecze kiepskie bułki, to ma mało klientów i kiepsko zarabia, a za smaczne bułki to klient nawet więcej jest skłonny zapłacić
ja myślę, że wystarczająca sytuacja byłaby, gdyby system szkolnictwa zmienił się w następujący sposób: "daliśmy wam możliwie najlepszą i sprawiedliwą społecznie opcję, w waszych rękach jest to, co z nią zrobicie". Volenti non fit iniuria.