Człowiek zażywający placebo ma taki sam powód, jak ten, który wierzy w Zeusa. Jeden wierzy w badania, w bliżej mu nieznane doświadczenia, w czyjeś słowa, a drugi w zapiski o cudach, uzdrowieniach, w pozostawione kule przez inwalidów, we wskrzeszenia, w słowa setek, tysięcy, milionów wierzących... Też nic nie poradzę. Pozdrawiam :)
No tak, nie rozumiemy się. Człowiek, któremu daje się placebo ma powód, żeby wierzyć, że mu on pomoże - myśli, że to prawdziwy lek z jakąś tam skutecznością, on MOŻE mu pomóc i ma POWÓD, by w to wierzyć - przeprowadzone BADANIA. Jeśli nie widzisz tego... Cóż, co ja poradzę ?
A nic nie mam, nie muszę wierzyć w Zeusa, ani w reinkarnację, ale tym, którzy wierzą, nie powiem, że prymitywnie poszukują odpowiedzi. Ci, którzy wierzą w lek wierzą, że spełni ich oczekiwania, przyniesie im zdrowie, szczęście. Ci, którzy wierzyli w Zeusa, też oczekiwali, że im pomoże, że ich ochroni. Ci, którzy wierzą w czarnego kota, podobnie - czarują szczęście. Nie wiedzą, że placebo nie jest lekiem, Zeus bogiem, a czarny kot na szczęście nie ma wpływu. Nadal masz POWÓD? :)
No na serio, wiara, że lek może zadziałać, a wiara w bóstwo... no ? Nic, żadnej różnicy ? Zero ? Mam POWÓD, żeby wierzyć w działanie leku. A co masz, by uwierzyć w Zeusa, reinkarnację itp. ? Urojenia swoje i innych.
Co różni jedną wiarę od drugiej? Bo wierząc w ludzi wierzysz w realny byt? Wiara w placebo jest inna, bo mniej prymitywna? Kręcisz. ;) Przecież kiedyś wierzyli w boga-słońce, w święty kamień, święte drzewo itp. Istniejące, realne. A placebo jest oszustwem, to pacjent się sam leczy... wiarą. Tak, jak wśród różnych teologów są osoby, które dorabiają teorię do wiary, wierząc mniej, lub bardziej w to, co robią, również pośród ateistów są teoretycy, którzy usiłują dopasować niezgłębioną rzeczywistość do ich lichej wiedzy kierując się nie tyle odsłanianiem prawdy, co obalaniem bogów. Wiara w lek... od tysięcy lat wierzymy w cudowną moc różnych specyfików, w nadludzkie zdolności szamanów, żeby oszukać nasze choroby, ułomności, słabości. Dla wielu religia też jest tylko po to, żeby wyczarować zdrowie, szczęście... także tu, za życia. Ich wiara jest tak samo płytka, jak ateistów niewiara, albo raczej wiara w rozum. :)
Dlaczego autosugestia leczy, działa? Przecież to tylko głupia i prymitywna wiara? :) Twoja sprawa, w co wierzysz, a w co nie. Każdy w jakieś kłamstwa wierzy. Ty też. Wyobraź sobie, że niektórzy wierzą, bo coś poczuli, bo to im w życiu pomogło. Strach przed śmiercią, to nie wiara jeszcze. Ktoś wierzący w taką, czy inną religię mógłby powiedzieć, że niewiara jest prymitywną głupotą, ale wszystko zależy od kultury osobistej. Pozdrawiam i miłego dnia. :)