Cóż, na wstępie proszę o wybaczenie za mój nieludzki odruch. W dalszej części przyznać muszę, iż nadal uważam, że mam słuszność. Bowiem myśl zacna, lecz nie własna. Niechybnie nikt za używanie witaminy C karać nikogo nie będzie, lecz roszczenie sobie prawa do praw autorskich to już, rzekłabym, tyci przesada.