Menu
Gildia Pióra na Patronite

Poległam na arenie miłości. Walka, którą stoczyłam przyniosła wiele ran. Pozostawiła wyryte w pamięci filmy, które co noc włączają się z kliknięciem "play". Miliony wypowiedzianych słów, walczących o każdy centymetr myśli, jak zapisane tuszem kartki w pamiętniku- dają znać, że wciąż pulsuje w nich tętno. Wibrujące powietrze przesiąkło Twoim zapachem, który wciąż unosi się wokół. Echo głosu, który powraca jak za sprawą czarodziejskiej różdżki. Tysiące miejsc, przynoszących rumieńce na twarzy. Kilka drobiazgów, które zostawiłeś w mieszkaniu. I Twoje zdjęcie. Uchwycony kadr przedstawiający Twą twarz. Rozczochrane włosy, które wiatr spychał w każdą stronę. Lekko zmarszczone brwi, jakby pytające dlaczego robię Ci to zdjęcie. Oczy. Ich zieleń, w których tąpię się za każdym razem, gdy w nie spoglądam. Radosne, wesołe. Twoje. I ten delikatny uśmiech... W tle widać fale, jakie odbijają się od brzegu. Słońce zabarwiło taflę wody...- Moje myśli zostały brutalnie przerwane przez gwizdek czajnika. Herbata z miodem i cytryną na ponure popołudnia wraz z dźwiękiem pianina, jakie wydobywały się z odtwarzacza, wpuściły do mych szarości lśnienie promyka zachodzącego słońca. Każdy łyk ciepłej mieszanki goryczy, łez, tych dobrych i złych wspomnień rzucał cień rozwiązania tego równania. Przecież... Nie mogę wciąż roztrząsać przeszłości. Rozbitej szklanki nie da się perfekcyjnie posklejać. Nie wymarzę minionych dni. Mogę się z nimi tylko pogodzić. Podpisać rozejm i zawiesić broń. Wyciągnąć lekcję, którą dało mi życie...

146 995 wyświetleń
1738 tekstów
256 obserwujących
Nikt jeszcze nie skomentował tego tekstu. Bądź pierwszy!